Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żezatańczętak,jakmizagrasz,więcstałeśsię
niezamierzonymcelemtejgry.
–Możebyłemtrochęnieostrożny–przyznał.–Ale
sądziłem,żezechceszsprzedaćfabrykęzamożliwie
najwyższącenę.
–Askądwiesz?Możezamierzamtuzostaćicieszyć
siętym,codostałamodmęża?
–Proszę,przestańudawać.–Wjegogłosie
zabrzmiałozniecierpliwienie.
–Achtak,oczywiściejesteśpewien,żeudaję.
Boznaszmnienawylot–rzuciłaostroizacytowała
wdialekcieweneckimto,cousłyszaławfabryce:
–„PoślubiłaAntoniatużprzedjegośmiercią,żeby
zdobyćmajątek.Jegomogłaoszukać,alezemnąnie
pójdziejejtakłatwo”.
–Cotakiego?
–„Jeślionamyśli,żeprzejmiefabrykę,tosięgrubo
myli–kontynuowałazezłością.–Znamkobietytego
pokroju”
Czekałanajegoodpowiedź,aleontylkopatrzył
naniązimnymwzrokiem.
–Dzisiajznalazłamsięwfabryce,chociażtegonie
planowałam.Zmarszuzapisałamsięnawycieczkę.
Chciałamzobaczyćtomiejsce,októrymwielesłyszałam
odAntonia.Przypadkiemprzechodziłamkołogabinetu,
gdziegłośnorozmawiałeśprzeztelefon.Cieszęsię,
żetaksięstało.Zawszelepiejwiedzieć,coktośmyśli
natwójtemat,zwłaszczajeślijesttoskrajnie
niesprawiedliwe.
Salvatorewstałgwałtownieizrobiłparękroków,
jakbychciałopuścićpokój.Odwróciłsięigapił