Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
cozapewnebyłojejsprawką.Musiałaprzypuszczać,
żegdyrodzinadowiesięoplanowanymmałżeństwie
Antonia,zrobiwszystko,bytoudaremnić.
–Ciekawejak–wtrąciłRaffano.–Antoniomiał
sześćdziesiątkilkalat.Niebyłnastolatkiem,który
słuchatwoichpoleceń.
–Powstrzymałbymgo,napewno.Sąróżnesposoby.
–Legalne?Cywilizowane?–Raffanospojrzałnaniego
zciekawością.
–Skuteczne–odparłSalvatorezgrymasem.–Możesz
miwierzyć.
–Zawszedziałałeśbezskrupułów.
–Dobrzemnieznasz!Wkażdymrazietenślubsię
odbył.Tomusiałobyćwostatniejchwili.Zobaczyła,
żeAntoniowkrótcekopniewkalendarz,ichciała
zapewnićsobiespadek.
–Jesteśpewien,żebylimałżeństwem?
–Tak,usłyszałemtoodjejprawników.
Signora
HelenaVeretti–taksiebienazywa–przyjeżdża
doWenecji,bydostaćto,couważazaswoje.
ZimnaironiawjegogłosiezdziwiłaRaffana.
–Rozumiem,żenieczujeszsięztymkomfortowo
–skomentował.–Prowadzeniefabrykinigdynie
powinnobyćpowierzoneAntoniowi.Tobyłooczywiste,
żetwójojciec
–Mójojciecspłacałwtedydługi.Ciotkauznała,
żebędzielepszymrozwiązaniem,jeślifabrykędostanie
Antonio.Wporządku.Byliprzecieżrodziną.Ale
takobietatonierodzina.Niedopuszczę,żebywłasność
Verettichprzeszławjejchciwełapy.
–Obalenietestamentuniejestłatwe,zwłaszczagdy