Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Pogrzebgłowyrodzinymiałsięodbyćnazajutrz.
Wpowietrzu,takjakpomiędzyprzyszłymiuczestnikami
smutnejuroczystości,wyczuwałosięogromnenapięcie.
Chmuryburzowejużoddwóchdni,odkiedyumarłAntoni
Michałek,zbierałysięnaddomem.Robiłosięcoraz
ciemniej,wiatrzrywałsięmocniejszy,jakbynagle
postanowiłsobiepofolgowaćprzedjutrzejszymdniem.
JabłkaspadajązjabłonipowiedziałacichoMaria,
wdowaponieboszczyku,stojącwoknieitrzymając
zarękęswojąwnuczkę,Michalinę.
PaniMariazapatrzonawogród,gdziewiatrpoczynał
sobieswawolnie,zwielkąwprawąrwącliścieizrzucając
zcienkichgałęziciężkieowoce,myślała,żetoniewróży
niczegodobrego.Zresztąwichrodziniejużoddługiego
czasuniedziałosiędobrze,dlategoniedziwiłasię,
żeakuratterazzbierasięnaburzę.Wkońcumusiało
tonadejść.Każdanatura,czytoludzka,czyteż
tazaoknem,potrzebujesięczasemwyładować.
Błyskawicerozszczepiająceniebowyraźniewskazywały,
żenadszedłodpowiedniczas.Brudbowiemmusizostać
zmyty,jeślinazbierasięgozawiele.Ostatniedniokazały
siębardzonużąceitrudnedowytrzymania.Niedałosię
jużnormalnieoddychać,kurzzpóliodstronydroginiósł
sięnadługiemetry,osiadającwszędzie,przedostającsię
nawetdogłębidomu.Terazwreszciespadnieupragniony
deszcz,choćczekalinaniegodługo.NieborakAntonisię
jużdeszczuniedoczekał,pomyślałasmutno.Aletonawet
dobrze,boburza,nietylkotanazewnątrz,alerównież
tawdomu,zapowiadałasięnadługą.
Babuniu,dlaczegojabłkaspadają?zapytałacicho
Michalinkawtulonawramiębabci,klęczącaprzyniej