Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rozglądasięiwstaje.Zjakiegośpowoduchwiejesię,tracirównowagę,
podpierarękąoziemię,znowupróbujesiępodnieść.Odwracasię
iprzezułamekchwili,jedenkrótkimoment,zerkanamnie,prosto
woczy.Och.Tak,pamiętam.Rozumiem.Czujętosamo.Odciskijego
ciężkichbutówszybkowypełniabiałypuch.
Ratownicyprzykrywająciałojakąśpłachtą,opakowująjewczarną
torbęnazamek.Potemprzekładająszybkimruchemnanosze
iwsuwajądokaretkijakchleboweciastodopieca.Wszędziemigoczą
światłapojazdówratunkowych.Najezdniprzezchwilęzostajeciemny
kształtniepokrytyśniegiem.
+++
–Ktoto?
–Niewiem,jakaśkobieta.
–Cosięstało?
–Niemampojęcia,dopierocoprzechodziłam,zobaczyłamludzi.
Apancoświdział?
–Nie,właściwienie.
–Możezawał?
–Skądmamwiedzieć.
–Alboudar.Mójmążmiałudar.
–Aleonamłodabyła,zamłoda!
–Notomożecośinnego.Ktośjąpotrącił?
–Acopani?Policja?
–Nie,czemu?Ciekawajestem...
+++
Niktjeszczeniewie.
Mojacórkasiedziprzymałymstolikurazemzinnymidziećmi,
panikucharkaroznosiwłaśnieracuchywdużejmetalowejmisce.
Wpowietrzuunosisięsłodkizapacholejuidrożdży.Dzieciaki
trzymająwskazującypaluszeknabuzi,takimkazałaprzedszkolanka,