Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Pamiętam,jakspacerowałemzojcemwAlejachUjazdowskichipodnosiłem
błyszczącełuskikarabinowe,porozrzucanenaziemiinadrewnianejkostcejezd-
ni.PodrugiejstronieAlej,przyBagateli,leżałynachodnikudużegilzyodpoci-
skówartyleryjskich,którychojciecniepozwalałmidotykać.Byłatopozostałość
poartyleriipolowej,któraspodBelwederustrzelaławkierunkuKrakowskiego
Przedmieścia.
Miałem7lat,kiedyojciecorzekł,żejestemzamałosamodzielnyiżewdomu
chowamsięnarozpuszczonegojedynaka.Pomimosprzeciwumamyzostałem
oddanydobursydlasierotwSpale.Spędziłemtampółrokuiprzezcałyczasczu-
łemsięnieszczęśliwy,częstopłakałemponocach.Miałemdorodzicówżal,który
pozostałwemnieprzezwielelat.Jednakpobytwsierocińcuzahartowałmniei-
jaktosampóźniejprzyznałem-dodomuwróciłemzmieniony.Nauczyłemsię
decydowaćimyślećosobie,ceniłemjedzenie,przestałemgrymasić.Dodzisiaj
lubięsmakkruchychherbatników,którezawszedostawałemtamwniedzielęna
podwieczorekjakododatekdoszklankimleka.
Ojciecniepoprzestałnatymiwprowadzałmniedalejwżycie.Wkrótcepo
powrociezsierocińcapojechałemznimnaprzedmieścieWarszawyzwanePo-
wiślem.Mieszkałatambiedotamiejska,adomybyłyruderaminiczymnieprzy-
pominającyminaszejkamienicy.Znalazłemsięwrodziniebezrobotnego,która
mieszkaławjednymciemnymibrudnympomieszczeniu.Wynędzniałedzieci
patrzyłynamniesmutnymioczami,wktórychniebyłoaniodrobinyradości.
Obraztenwywarłnamniegłębokiewrażenie.Porazpierwszyzobaczyłem,jak
wyglądanędzaiwidokutegonigdyniezapomniałem.Dodziśczujęwobecojca
wdzięcznośćzato,żetakwcześniepokazałmiprawdęożyciuisądzę,żetosilne
przeżyciemogłomiećwpływnamojepóźniejszepostępowanie,kiedyślubowa-
łemsobie,żebędęwalczył,żebyniebyłonędzyiucisku.Nosiłempotemdlatych
biednychdziecinaPowiślepaczkiżywnościowe,któresamprzygotowywałem,
iprosiłemrodziców,żebydawaliminaniepieniądze.
Zadowolenieojcazmojegorozwojuzostałojednakzachwiane,kiedyjego
uczniowie,absolwencikursówpedagogicznych,którychbyłdyrektorem,zaczęli
udzielaćmiwdomulekcji.Miałemdużekłopotyzczytaniemimojepostępywe
wszystkichprzedmiotachwyglądałymizerniealboźle.Martwiłotoojca,który
niemógłpogodzićsięzmyślą,żejegosynmożeokazaćsięopóźnionywroz-
woju.Przypominamsobiejegozasępionątwarzporozmowachznauczycielami.
Nigdyjednaknamnieniekrzyczałiniezdarzyłosię,żebymnieuderzył.
Wychowywałemsięwśróddorosłych.Mójjedynyrówieśnik,zktórymbardzo
sięzaprzyjaźniłem,PiotruśSłonimski,bratanekpoetyAntoniegoSłonimskiego,
wcześnieopuściłWarszawę.Rodzicezawszezabieralimniezesobą,kiedyszli
wodwiedzinydoprzyjaciół.Zdarzałosiętoczęstoipozostawiłoniezatartewspo-
mnienia.Byłemszczupłymiwysokimchłopcem.Zachowywałemsięspokojnie,
takjakstarsi,wktórychtowarzystwieprzebywałem,ilubiłemprzysłuchiwaćsię
ichrozmowom.Wdrodzepowrotnejdodomuwypytywałemrodzicówowszyst-
ko,czegoniezrozumiałem,aonidziwilisię,żetakwielespostrzegam.Liczni
spośródodwiedzanychprzeznasludziodznaczalisiędużąindywidualnościąilos
30