Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ubranawkraciastąbudrysówkę,rudygolforazzadługie
sztruksy,ciągnęwalizkępoboczemjezdni,próbując
wyminąćkałuże,któretegowieczoruspinaperłowy
księżyc.Mgłaunosisięnadłąkamiiniwelujezapach
spalenizny.Zoddalijakgrzybwyłaniasięceglanawieża
ciśnień.Mijamskładdrewna,halefabryczne,hurtownię
sztucznychchoinek,naktórejmurzewalcząouwagę
wyblakłegraffiti„ArmiaRadzieckaztobąoddziecka”
i„Widzewrządzi”.Odstronycentrumnadjeżdża,kolebiąc
sięwkoleinach,wyładowanazłomemwywrotka
iochlapujemniebłotem.Zapożółkłymiplatanami
dostrzegamdwapiętrowebarakipokryteblachąfalistą.
Napierwszymwisiprzymocowanydrutemdopręta,
odmalowanyczarnymigotyckimiliteramiszyld:„Papy
wierzchnie.Papypodkładowe.Papyizolacyjne”;nad
drugimmajaczyróżowyneonhotelurobotniczegoWega.
Skręcamwjegostronę.
Naproguwitamniejamniczka,obwąchujemoje
zabłoconetrampkiimerdaogonkiem.
–ToAdelkajest.Suczkanaszahotelowa–mówiNatka
Roszenko;wydajesięjeszczepiękniejszaniżkiedyś.
Opalona,zopadającyminaramionazłotobrązowymi
włosamiwygląda,jakbyktośjąwyciąłzżurnala.
–Bałamsię,żedonasnietrafisz.Alecotytaka
przestraszonajesteś,jakbyśduchazobaczyła?
Wzruszamramionami.
–Uwasnawsiwszystkodobrze?
–Tak.Dzięki.
–Bagażmożeszzostawićnastróżówce–mówi
iwskazujebudęobitąbiałądyktą.–Waldek!
Wokienkujakwteatrzykukukiełkowympojawiasię
iznikałysagłowaciecia.
Kiedywhotelurobisięciemno,stróżwstaje,piszczy
klapkamikubotainaciskawłącznikświatła.Pełgają
neonowelampy,jaskrawośćwylewasięnakorytarz,
rozpraszawluksferach,wsiąkawboazerie,krzywo
przybitelistwyipozatykanegazetamidziurywścianach.
Oślepionajarzeniowymświatłemidęzastukotem
szpilekNatki.Wchodzimydopomieszczenia