Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tozrozumiałe,zważywszynato,conasspotkało.Ale
toniejestżadnerozwiązanie.Poczułaśżalichęćpomocy
tejporzuconejdziewczynce,aletakichdziecisąmiliony.
Onaniejesttwojącórką.Postarajmysięodziecko,nasze
własne.Cieszmysiętymiwspaniałymichwilami.
Zacisnęłamdłonienapaskutorebki.Oddychałam
ciężko,aprzezopatruneknanosieczułam,żesięduszę.
Musiałamuchylićodrobinęokno,abyzaczerpnąć
świeżegopowietrza.
–Nicnierozumiesz.Amariijestdlamnieważna,jest
wyjątkowa.Poczułamto,jaktylkojązobaczyłam.Chcę
sięniązająć.Jeśliprzeszkadzacito,żeniemawniej
twoichgenów,to…
–Tegoniepowiedziałem.Niechodziomnie,tylko
ociebie,kochanie.Takiesprawysątrudneiciągnąsię
wnieskończoność.Niechcę,żebyścierpiała.Niezniosę
tego.Wiesz,żeciękocham.Zrobięwszystko,żebyśbyła
szczęśliwa.
Położyłdłońnamoimudzie,ajająpogładziłam.
–Niejestemzporcelany,nierozsypięsię.Chcęonią
zawalczyćiwiem,żewygram.Czujęto.Chcę,żebyśprzy
mniebył.Poprostubądź.
–Jestem.–Złapałmojądłońizamknąłjąwmocnym
uścisku.
Kiedydojechaliśmydodomu,ściągnęłamniewygodne
kozaki,którespowodowałykilkabąblinamoichobolałych
stopach.Nabosakapowędrowałamdosalonu,napawając
sięprzyjemnymzimnem,jakiedawałdrewnianyparkiet.
Spojrzałamnazdjęcieznaszegoślubustojące
nakomodzie:tańczymyzNickiemnaszpierwszytaniec.
Dotknęłamramkiiuśmiechnęłamsiępodnosem.Miałam
wtedykasztanowewłosy,dodziśniemogęzrozumieć,
comniewtedypodkusiłonatakradykalnązmianę.
NatomiastNickutleniłsobiewłosynablondwakcie
zemsty,twierdzącprzytym,żemusibyćrównowaga
międzytymidwomakolorami.Wróciłamwspomnieniami
dotegoszalonegoijednocześnienajpiękniejszegodnia
wmoimżyciu…