Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
życiaijakłatwopozbywaćsięzbędnychrzeczypoto,żebywogólebyć
zdolnymdodalszejdrogi.
Dojeżdżamypóźnymwieczorem.Nieznamymiasta,próbujemyja-
kośsięwnimodnaleźć.Wędrujemywzdłużparkanuogródkówdział-
kowych,dobieganaszapachkwiatów.Przypominamisięirlandzka
piosenkaLastRoseofSummer.Jużniezobaczępolskichróżtegolata.
Czuję,żetapodróżbędziemojąostatnią.Żeumręgdzieśpodrodze.
Cozresztąjestcałkiemprawdopodobne.Kiedyśpielgrzymkinazywa-
nonmałąśmiercią”
.
Dochodzimy.Państwomłodzi,KarolinaiMichał,jeszczewstre-
fiepakowania.Wichmieszkankupotykamysięotorbyznierozpa-
kowanymiślubnymiprezentami.Przygotowujemysobielegowiskona
podłodzewsalonie.Gdymyjużzasypiamy,oni,przeraźliwiezmęcze-
ni,chichocąjeszczewkuchni,dopijającherbatę.
MiastaWarszawynielubię.Takpoprostu.Cieszyłomniewięc
szybkieopuszczeniestolicyidotarcieciemnąnocądomiastaŁodzi,
zktóregokotpochodzi.JBardzomiłąniespodziankąbylinasigo-
spodarzeKarolinaiMichałwyraźnieszczęśliwiiniemniejwyraź-
niezmęczeni.Mającprzedsobąniedalekąperspektywęzamążpój-
ścia,wypytałamjeszczeKarolinęowszystkieszczegółyzwiązaneze
ślubem.
Ichjednopokojowemieszkankozrobiłonamniemiłewrażenie
amożenietylesamomieszkanie,coraczejfakt,żetakzadbalioprzy-
gotowanieswojegonkąta”(zewzględunarozmiaryniejesttowyraże-
nieprzesadzone),żebymócsiętamodrazuwprowadzić.
24.08.2010,Łódźniemiecki„dzikus”
gdzieśzaNorymbergą
Pobudka5.15.Izomataniejesttakwygodnadospania,jakmyślałam.
Wdrogę!Dzieńprzetykanydeszczemiupałaminaprzemian.Jemy
drugieśniadanienatrawnikuzastacjąbenzynową,gdzieśnaOpol-
szczyźnie.Rozmawiamyomniejszościniemieckiejipodwójnychna-
10