Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Nie.Lepiej,żebyniewiedziałaomoimprzyjeździe
–powiedział,samniewiedzącczemu.
–Zamówięcibiletlotniczyiwypożyczęwóz
namiejscu.
Johnpotrząsnąłgłową.Wjegomyślachpojawiłsię
ciągobrazów,którychniemógłnaraziezrozumieć.
Najwyraźniejszybyłobrazkobietyzdługimi,ciemnymi
włosami,którewnieładziekładłysięnajegopiersi
ipoliczku,usłyszałgardłowyszept,kątemoka
wychwyciłsrebrnybłyskipoczułzapachkwiatów...
Potemwszystkoznikłotakszybko,jaksiępojawiło.
–Nie.Pojadęswoimautem–oznajmiłzdecydowanym
tonem.
ZAtlantydokażdegomiejscawMissisipidotrze
wkrótszymczasiesamochodem,niżzajęłoby
rezerwowanielotuiwypożyczaniewozu.
–Tylkodajmimapę.
–Kiedywyjeżdżasz?
–Natychmiast–powiedział,wracającdoswojego
biura,wktórymczekałaspakowananatakieokazje
walizka.
–Nawetniewiesz,jaksięcieszę,żewróciłaś!
Mirandaijejprzyjaciółkasiedziaływsaloniku,pijąc
kawęipogryzającciasteczka,któreElyseupiekła
zokazjijejpowrotu.
–Znówbędzieszpracowaćwbibliotece?
–Nietakodrazu...
Mirandaniemusiałazarabiać.Pieniądzeodlatnie
stanowiłyproblemuwrodzinieGarnerów.Finansowo
możnaimbyłozazdrościć,alepodwzględem