Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁTRZECI
Mirandaniebyłaprzekonana,żeJohnStarkbędzie
wstaniejejpomóc.Większośćdniamamrotałcośpod
nosemidotykałróżnychprzedmiotów.Książek,mebli,
obrazów,któreodlatwisiałynaścianach...Jegoręce
niespoczęłynawetnachwilę.Wieczórzakończyli
wspólnym,prostymposiłkiem.Mirandaprzygotowała
lekkązupęikanapki.Zamieniliwtymczasiemoże
zedwasłowa.Chybażejegomamrotaniemiało
stanowićkonwersację,pomyślałazprzekąsem.
Byłojużdawnopozmroku,kiedyzdecydowała,żejest
wystarczającozmęczona,żebyspróbowaćsiępołożyć.
Miałajużdośćciągłegoznużenia,którejejstale
towarzyszyło.GdybyJohnStarkpozbyłsięTony’ego,
mogłabymsięwreszciewyspać,pomyślała
półprzytomnie.Zresztą,chybaniemyślałamjasno,
kiedyzdecydowałamsięgozatrudnić,stwierdziła
krytycznie.Powinnamzapłacićmuzastraconydzień
iodesłaćzpowrotemdoAtlanty.
Doszładowniosku,żeJohnnaswójsposóbjestrównie
męczący,coTony.Odpiętnastuminutstał
zzamkniętymioczamioboksofyitylkoodczasu
doczasucośdosiebiemamrotał.Nagleotworzyłoczy
ispojrzałwprostnanią.
Wtymdomu,wlatachczterdziestychdwudziestego
wieku,żyłapewnakobietamruknął.Jejobecność
miprzeszkadza.Blokujeto,copowinienemzobaczyć.
Chceszmipowiedzieć,żemamtujeszczejednego
ducha?