Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PIESKIEPOPOŁUDNIE
NADODRZE,WROCŁAW,
POLSKA
Krwiąiprochemśmierdziałojużodulicy,więctoniemogłabyć
zwykłazbrodnia.Oneniecuchnąanitakwyraziście,anitak
szlachetnie.
KomisarzJakubRyjekzamyśliłsię.Czytoniebrzmiabytrochę
zbytszpanersko?Cwaniackoalbogórnolotnie?Cholera,nieznałsię
natym.Ostatnimkryminałem,któryczytał,byłoŻegnaj,laleczko
Chandlera.Latatemu,jeszczewpodstawówcesięgnąłpoksiążkę,
bokumplenaopowiadalimubzdur,żewśrodkumocnescenyseksu
ztytułowąlaleczką.Niebyłoich,więczraziłsiędoChandlera,
kryminałówiczytaniawogóle.Ateraz,zazaliczkę,którejwobliczu
ostatnichżyciowychzmianniemógłzlekceważyć,proponowano
munapisanieczegośojegowłasnymżyciu.Tosięchybanazywało
ironialosu,nie?
Dobra,najwyżejpotemskreślęmruknął,sięgającponotes.
Wybrałświeży,jeszczewfolii;dostałgoodGośkinagwiazdkę.
Przyjrzałsięuważniepirackiejczaszceodciśniętejnaskórze,myśląc,
czytoabynapewnodobryomen.Zarazjednakpotrząsnąłgłową,
zerwałfolięinapierwszejstroniezanotowałdwazdania,które
przyszłymudogłowy,apotemprzeczytałjenagłos,bysprawdzić,jak
brzmią.
Niebrzmiały.Skreśliłje,sapnąłnapołygniewnie,napoły
zrezygnacjąiwysiadłzsamochodu.Drzwimógłotworzyćnaoścież,
bochoćotejporzesamochodyparkowałytuniemaljedennadrugim,
wjegoprzekonaniupowód,dlaktóregotuprzybył,uprawniał
godoskorzystaniazszerokiego,pomalowanegonaniebiesko-biało
miejscadlaniepełnosprawnych.Oparłsięobokswojejsfatygowanej
toyoty,wyjąłzkieszenipomiętąpaczkęviceroyówizapalił.
Ej,koleżko,naprawdęchciałbyśsięznaleźćnaichmiejscu?
Niski,tubalnygłoszwiastującyprawienapewnowielkiego,
masywnegomiśka.Nieochrypły,dźwięcznysugerowałkogośraczej
młodego.Możetrzydzieścilat?
„Fajnie,żektośreaguje”,pomyślałRyjek,„szczególnietu,
naNadodrzu”.Słyszałodswoichkolegówztegorewiru,żeludziestąd
długobylinauczenipilnowaćwyłącznieswoichinteresów.Może