Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
policzkijakbydoklejone,wewłosachróżnokolorowegumki.Wy-
dałomusię,żewidziśladyszminkinaustach.Wtymwieku?Zbyt
obszerneogrodniczkizwisały;poobijanekolanabyłyodsłonięte.
PodobnespodenkiAnnakupiłaGrażynceitowłaśniewnich…
Tak!Stanąłmuprzedoczamidzień,gdymiałnauczyćcórkęjazdy
narowerze.
Byławiosna,ledwoobeschłychodniki,wyszedłzdzieckiemna
podwórko.Potraktowałtojakosobistewyzwanie,odranachodził
takpodminowany,żedowybuchuwystarczyłabyiskra.Wcześniej
wymyśliłmetodęiwykombinowałdługikij,potem,wkładającnie-
małowysiłku,przytwierdziłgodożółtejramy.Byłoniecozgórki,
ustawiłrowerek,wydałniezbędneinstrukcje,aonapoprostuwsia-
dłaipojechała,zostawiającgowniemymzdumieniu.Brakowało
tylko,żebysięodwróciła,posyłajączoddalidrwiącyuśmiech.Sa-
marozwiązałaproblem,któryJanuszuważałzaswój.Zawszemu
sięwymykała.
Takiesamespodenki,mocnopodniszczone.Wpierwszejchwili
sądził,żedziewczynkażebrze,alenie;sprawiałacałkiemsympa-
tycznewrażenie.
–Domniemówiłaś?–zagadnął,przysiadającnazwolnionym
przedchwiląsiedzisku.
–Niewidziałamtupana.Nakogopanczeka?–spytałatonem
damy.
Cośgoprzyciągało,możestanowczygłos,zbytdorosłyjakna
osóbkę,którąmiałprzedsobą.Pomyślał,żezniąpogada,wkońcu
przecieżitaktrzebajakośzabićczas.
–MojacórkaprzylatujezLondynu–odpowiedziałzgrzeczno-
ścią,jakiejdorośliużywająwobecnieznajomychdzieci.–Aty?
Zkimjesteś?–Rozejrzałsię,alewpobliżuniezauważyłnikogo,
ktowyglądałbynajejopiekuna.Uświadomiłsobie,żedawnonie
mówiłdodzieckaiżetaksamozmieniagłosiintonację,jaktorobił
kiedyś,rozmawiajączeswojąkilkuletniącóreczką.
–Natatęczekam–powiedziałazprzekonaniem.–Niedługo
przyleci.
–Agdziemama?
7