Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ŚwiatyrównoległeRW2010
UmysłRicka,mobilizującsiędodecydującegowysiłku,pokoleieliminował
mniejważnefunkcje.Wkońcuwmyślachpozostałytylkorytmkroków,nazwyulic
iufnydziecięcyuścisk.
SzpitalGłównyPółnocnejKareliibyłnowoczesnymkompleksemkilku
budynkówotoczonychwspólnymogrodzeniem.Frontowąścianęnajbliższegoulicy
budynkuzdobiłjasnozielonykrzyż,anakilkulądowiskachstałybiało-czerwone
strumieniowcetransportowe.Sporyparkingbyłniemalpusty,ledwieparępojazdów.
Dwiekaretkiprzyizbieprzyjęć.CałośćzaskakiwałarozmiaremJoensuubyło
niewielkimmiastemiRickspodziewałsięmałego,prowincjonalnegocentrum
medycznego.
Totutaj?wychrypiałaSiobhan,poczymodkaszlnęłakilkarazy.Totutaj?
powtórzyła,tymrazemczystszymtonem.
Tak.Chodźdośrodka.Przezchwilęwalczyłonadaniegłosowi
jakiejkolwiekintonacji.Zrezygnowałwpółzdania.Tamwszystkojest.
Odpoczniemy.
Razemprzeszliobokpustejbudkistrażniczejiruszyliwstronępodjazdudla
karetek.Rickniewiedziałcoprawda,dokądiść,alesądził,żelekinawyziębienie
powinnybyćgdzieświzbieprzyjęć.
Rozsuwaneprzezroczystedrzwibyłynawpółotwarte,alejakimścudemśnieg
nienapadałdownętrzabudynku.Wśrodkupewniebędziechłodno,jednakmusiał
tamistniećjakiśsystemgrzewczy,coś,codałbyradęuruchomić...
Pysähtyä.Głosnadpłynąłzboku,zzawłaśnieminiętegoambulansu.Rozciął
ciszętaknagle,żeRickniemalpodskoczył.Obróciłsię,trochęzaszybko,boprawie
straciłrównowagę.Siobhannaglepociągniętazaplecyojca,wzadużejkurtce,
potknęłasięowłasnenogiiupadłajakdługanaośnieżonybetonparkingu.
Karabin.Mężczyznanaprzeciwniegotrzymałkarabin.Miałteżbiałąkurtkę,
nasuniętenaczapkęgogleiciężkiebuty,aleliczyłsiętylkokarabin.
11Echo