Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
konującjednocześniezamaszystegowpisudokartypacjen-
ta.Aleumówmysiętak:podamterazksiędzumieszankę
środkaprzeciwbólowegoinasennego,poktórejksiądzza-
śnieiobudzisięzasiedem,osiemgodzin.Jeślidotegoczasu
krasnoludkiprzestanąpiłować,puszczęksiędzadodomu.
Ajeślinieprzestaną?zmarszczyłbrwi.
Tozatrzymamtuksiędzaconajmniejdojutralekarz
rozłożyłręcewgeściebezradności.Jakośksiądztowytrzy-
ma.Zresztą,dziśdyżurujesiostraBarbarawskazałpalcem
napielęgniarkęktórejobecnośćmaniewiarygodnieleczni-
czywpływnanaszychpacjentów.Przynajmniejjeślichodzi
ojejmęskączęśćuśmiechnąłsięszeroko.Jakdotejpory
gronulekarskiemunaszegoszpitalanieudałosięustalić,ja-
kimiśrodkamifarmakologicznymisiostraBarbaratorobi.
Niedawnokolegaanestezjologogłosiłśmiałąkoncepcję,kła-
dącąnacisknapewneprymitywneformymęskiejaktywności
uśmiechzrobiłsięjeszczeszerszy.Możnanawetspró-
bowaćwyjaśnićnaukowo,aczkolwiekwpierwmusielibyśmy
udokumentowaćposzczególneprzypadkibłyskawicznego
powrotudozdrowiapacjentów.Anato,niestety,samazain-
teresowananiewyraziłazgodymrugnąłznacząco,uchyla-
jącsięprzedkuksańcemzestronypielęgniarki.
Tegojednakwikaryjużniewidział,zasnąwszykilkase-
kundwcześniej.
10