Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Figowiecbyłwspaniały.Rozłożysty,majestatyczny,zgru-
bympniem,pokrytymiękkąskórąkory...Byłotonajpiękniejsze
drzewowcałymEdenie.AdamiEwapatrzylinańzpodziwem.
NiebezpowoduPanzakazałzrywaniaowocówzjegogałęzi.
Popsućtoharmonijnepiękno…stwierdziłAdam.
Jakto?zapytałaEwa.
Todrzewopoznaniadobraizła.Jegoowocówniewolno
namspożywać.
Aledlaczego?
TakajestwolaPana.
Aaaa,cóżto?krzyknęła.Spojrzałapodnogi.Pogładziła
łydkę,októrąotarłosięjakieśzwierzę.Byłodługie,śliskieichoć
pełzałonabrzuchuszybkie.Błyskawiczniezniknęłowtrawie,
bypojawićsiędalejprzyniewielkimkrzewie.Adampodążył
zawzrokiemEwy.
Tojakjanazwałemtozwierzę?zawahałsięprzezchwilę.
Jestemwężemwysyczałgad.Trawyrozchylałysię,wąż
falującprzesuwałsięwstronęśrodkaogrodu,gdzierósłfgowiec.
Ewazwielkimzainteresowaniempatrzyłanatozadziwiające
zwierzę.Niewidziałajeszczetakiego.Niebyłlekkijakptak,potęż-
nyjakniedźwiedź,szybkijakkoń...Niebyłteżurzekającopiękny…
Niemogłaznaleźćżadnejpożytecznejcechy,któratłumaczyłaby
jegostworzenie.AprzecieżPanniczegonietworzyłprzypadkowo.
Poczułaprzemożnąchęćzgłębieniatejtajemnicy.
Gadwśliznąłsięnagałąź.Zasyczał.