Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
**
Obudziłemsięgrubopopołudniu,dochodziła
czternasta.Przezścianęsłychaćbyłowiercenie
iśmiechy.Jakbyten,którywiercił,powodowałwybuchy
eks​tazyutych,któ​rzyoglą​dalitedziury.
Niewiem,comogłobyćwtymśmiesznego,ale
zauważyłem,żeimniepoprawiłsięhumor.Tenśmiech
zzaścianyprzywołałwspomnieniabeztroskiejmłodości.
Wtedyśmiałemsięjakoświęcej,nawetbezpowodu.
Możedlatego,żemieszkałemzrodzicamiiniemusiałem
mar​twićsięobyt.
Zaparzyłemkawęizaraztenhumorstraciłem,
bonaszłamniemyślże,kuźwa,nietakpowinnobyć.Nie
tak,żeledwopodziesięciulatach,odkądwszedłem
wdorosłość,stajęsięcorazbardziejzgorzkniały,
sfru​stro​wanyizmę​czony.
Zmęczony.Odrazuprzypomniałmisięfacet,który
rzu​ciłsiędoWi​sły.
Wolałbymjednaknieskończyćjakon.Alefaktybyły
takie,żeczułemsięjaknieudacznik.Iniechodziło
owczorajszywieczór,choćpewnieonbyłkroplą,która
przelałaczaręgoryczy.Czułemsięjakprzegryw,który
zabyćmożedziesięćlatbędziemiałochotęrzucićsię
zmostu.Miałemwrażenie,żezniedawnejmłodzieńczej
pasji,któramniepchaładoprzodu,niezostałojużnic.
Jakośtakzupełnieniepostrzeżeniewpadłemwtrybiki
systemu,którydzieńwdzieńwyduszazemnieenergię
isiły,dającwzamianjedynieochłapy.Karmimnieiluzją,
żejeślidamzsiebiewięcejibędęwięcejpracował(choć
jużdziśpracowałemnadsiły,biorącwszelkiemożliwe
nadgodziny),zajakiśczasbędęmógłcieszyćsię
pieniędzmi,życiemipozwolićsobienadłuższyrelaks