Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nieposłuszna.Jakzwykle.Serdecznietegożałujęiproszę,
ojczeduchowny,orozgrzeszenieinadaniemipokuty.
–Jakzwykle–rzekłzwestchnieniemproboszcz
iziewnąłponownie.–Notozmów,dziecko,trzyrazy
LitaniędoSercaJezusowego
istarajsięnadalzachować
czysteserduszko.
Niepotrafiłampozbyćsięwrażenia,żejestmną
rozczarowany.
Wracałamzkościoławgłębokiejzadumie.Comógł
miećnamyśli?Jakimiprzedmiotamimożnasię
nieprzystojniedotykać?Idokładniegdzie?Możejednak
trzebabyłogopociągnąćzajęzyk?Jakmamuniknąć
grzesznychpraktyk,jeślinawetniewiem,jaksiędonich
zabrać?
Wdomuzamknęłamsięwswoimpokoju,wyjęłam
zszufladyblokrysunkowyikredki.Nieprzyzwoiteobrazki
topewnietakie,naktórychludziesąbezmajtek.
Kobietomwidaćszparkęmiędzynogami,mężczyznom
wtymmiejscuzwisaptaszek.Zwisaalbostoi.Jakstoi,
jestbardziejnieprzyzwoity,anajbardziej,jakznika
wszparce.Postanowiłamnarysowaćwszystkiewarianty.
Porwanatwórczymuniesieniempracowałamgorączkowo,
przygryzająckoniuszekjęzyka.Kartkępokartce
zapełniałydziesiątkiludzikówwnajróżniejszych
pozycjach,ażpowstałztegoprawdziwykomiks.
Patrzyłamnamojedziełozdumąiwypiekaminatwarzy.
Proboszczmiałrację–cośwtymbyło.
Żadnegodarumiećniechciałam,alepomysłzostania
lekarkąspodobałmisiębardzo.Oczymaduszywidziałam
jużsiebie,wbiałymfartuchuzdyndającyminaszyi
słuchawkami,stojącąułóżkaumierającejJadźki.Kładłam
chłodnądłońnajejrozpalonymczoleimówiłam:
–Bardzomiprzykro,Dżenni,alepozostałocinajwyżej
parędniżycia.
Babciamusiałasięzresztąmylić:gdybym
rzeczywiściezostałalekarką,tocoś,conazywaładarem,
opuściłobymniesamozsiebie.Szpitalniepozostawiał
człowiekowinic,comogłobyprzeciekaćprzezmojepalce.
Poprzekroczeniujegoproguchorystawałsię