Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niewiem.
Tamjestjakiśsamochód!niemalzawróciła.
Zostawgo,onjużniepojedziepowstrzymałją.
Dlaczego?
Impulselektromagnetycznyspaliłgoodśrodka.
Cotakiego!?krzyknęła.
Bierzplecak,biegniemy.Tulicząsięnaprawdę
sekundy!
Złapałzaramię,krzyknęłazbólu.Łokiećkrwawił
okazale,czerwonamaźwsiąkłagłębokowmankiet.
Pchnąłprzedsiebie,wprostwstronęzaparkowanego
nieopodalauta.Trzydzieścikroków,boniebyłoich
więcej,zrobilibłyskawicznie.Niebyłoczasu
dozastanowienia,zresztąniebyłojużsięnadczym
głowić.Przerabiałtokiedyświelokrotnie,teraz
naszczęściemógłztejwiedzyskorzystać.Możeich
jeszczeocali?Choćsamledwowtowierzył,wiedział,
żemusispróbować.Dostrzegłwoddalipieklącysiękłąb
dymuisadzy.Parującyśmiertelnymgazembufon
straszyłswymwidokiem.Terazbuzującyjeszczeniczym
podwodnygejzerwewłasnychwnętrznościach,tliłsię
ostatkiembladegoświatła.Dogorywał,zapowiadającdla
szczęśliwieocalonychśmierćwmęczarniach…
Pobiegliwdrugąstronę,byledalej,bylezdążyć.Dopadli
doForda,byłtozadbanyMustangzlatsiedemdziesiątych
poprzedniegowieku.Jasne,skórzanesiedzenianie
wskazywały,abyktośnimostatniojechał.Byłzamknięty,
mężczyznazbiłszybękamieniem.Szkłorozprysłosię
naboki,odrobinęwpadłotakżedośrodka.Wymiótł
jeodrazurękąnazewnątrz.Otworzyłdziewczyniedrugie
drzwi,wsiadłabezzastanowienia.Nadalsiętrzęsąc,
dygotałarozpaczliwie.Oczyjejnijaknieprzypominały
oczu,białkabyłyczerwone,aźrenicewiększeniżcałe
oczodoły.Niktniewiedziałjakonesięwnichtrzymały,