Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ciepłysierpniowydzieńniewskazywałżadnego
zagrożenia,wręczprzeciwniejeszczebardziejrozleniwiał
mocnoznużonychupałemmieszkańcówWrocławia,
którzyzkażdągodzinąpląsalicorazwolniej.HalaLudowa
iOstrówTumskizapełniałysięludźmi.Lekkiwiatr,który
ranowprawiałworzeźwienie,terazparzyłgorącym
dotykiem.Zakorkowanesiedemsettysięcznemiasto,
wolneodstudentów,którzyzjechalidoswychdomów,nie
potrafiłootrząsnąćsięzwciążnarastającegomarazmu.
Dymiąceauta,blokująceprzestrzeń,stojącewkolejce
niczymskazańcyprzeduśmierceniem.Twarze
kierowców,zadymioneodtlącychsięniedopałków
ipurpurąwyścielone.Wszyscyidentyczni,jakby
sklonowani.Jakbytacysami.Imężczyzna,któremulód
spłynąłzwaflaprostonaziemię,roztopionypacnął
nabruk,robiącśmiesznegokleksa.Ikobieta,która
krzyczącnawystraszonedziecko,zawszelkącenę
próbowaławywrzećnanimpresję.Maleccałydrżał
zestrachu.Mokryodpotuiłez,próbowałcośpowiedzieć.
Wydawałosię,żezaledwieporuszaustami,żejego
spowolnionygrymas,którywpełniobjąłtwarz,nicwięcej
jużnieukaże.Spowolnioneruchy,takasamamowa
niczymnazwolnionymujęciu,paraliżowałyotoczenie.
Pies,któryjużdawnotemuschowałsiędobudy,unikając
najgorszego,terazmiotałsięjakoszalały.Przeskakując
barierkiochronne,wyskoczyłzmostu.Machającłapami
przypominającymiskrzydła,mocnouderzyłolustrowody.
Popłynąłwrazzjejnurtem,wbezruchu,pozbawiony
ludzkichspojrzeń.Wspaniały,wiszącyMostGrunwaldzki,
osadzonynapylonach,charakteryzującysięobszernymi
ramionami,którychzawiniętezdobieniakształtowały
znamienneprzęsło,odczuwałfalegorącaiprzeciążenia.
Stalowy,oblicowanygranitemledwodyszał,wchłaniając
warkotsilnikówioparyspalinzgromadzonychnanim
pojazdów.Klaksonywyłyjakopętane,kierowcy
krzyczeli…Wjednejchwiliwszystkojednakustało.
Usłyszeliwtedyciszę,zobaczyligłębokąciemnośćiżar
płonącegonieba.Niedużaciężarówkazatrzymałasię
naśrodkuprzeprawy.Wysiadłzniejkrępymężczyzna,