Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zagresywnymwłaścicielemlatarki.
Usłyszałemkroki;rozpoznałemgo,dopierogdysięnademną
pochylił.Chciałdzwonićpopogotowie,alezłapałemgozakoszulę
isyknąłem,żebysięnieważył.Szarpnąłemidźwignąłemsię
zgłośnymstęknięciem.Podtrzymałmniezaramię,inaczejbymupadł.
Światzawirował,rozżarzonydoczerwoności.
Gdyznowuotworzyłemoczy,zatykałmiusta.Chybakrzyczałem.
Odsunąłsięodwakrokiizniedowierzaniempatrzyłnamnie,gdy
odwracałemsięwkierunkuwejścia.Niewiem,jaktamdotarłem,
pamiętamtylkoból,gdydrzwiwepchnęłymnienaścianęnaprzeciwko.
Rozmowyucichły,jakprzezmgłęwidziałempostać,któraszybkim
krokiemopuściłapomieszczeniedrugimwyjściem.
Młodychłopaknamójwidokzbladł.
OJezuwyrwałomusię.
Niewyminąłemgo,niebyłemwstanie,cofnąłsięprzestraszony.
Wlokłemsięwpatrzonywwątłąpostaćsiedzącąprzystolewgłębi.
Nieodrywałemwzrokuodcelu,bałemsię,żejeślichoćnamoment
umkniemizpolawidzenia,niedotrędoniego.
Stękającijęcząc,parłemwzdłużstołów,otoczonyniewidzialną
barierą,któratrzymałaludzizdalaodemnie.
Jakbymbyłtrędowaty.
Dużosiędziałoprzezostatnitydzień,mamnieodpartewrażenie,
żeowielezadużo.
Chciałbymteraznapisać,żepowiedziałemsobiewówczas:„Wstawaj,
kurwa,niepozwolę,byzrobilizemnieidiotęiwydymalijak
pierwszegolepszego.Mamzamiaropowiedziećhistorię
poswojemu,zmoimzakończeniem,którebędziezgodnezprawdą,
aniezgazetowąrelacją,zazwyczajzniekształconąprzezwynikmeczu.
Borezultatiprzebiegzawodówniezawszeodzwierciedlająprawdę
onich,ajamamzamiarwłaśnietozmienić”.
Niestety,nictakiegosobieniepowiedziałem,oniczymtakimnie
myślałem.Byłemwszoku;najpierwleżałempółprzytomny,brudny,
zaślinionyjakmenel,niewiedząc,corobięicomamzrobić,apotem
działałemjakwmalignie,oszołomionybólemistresem.Czułemsię
jakwmeczu,wktórymprzeciwnikrozjeżdżacięjakwalcem
iprowadzidoprzerwy5:0,atymusiszdograćtospotkaniedokońca.
Sędziagonieskróci,trzebagrać,niemaprzebacz.Niemożeszottak
zejśćzboiska,choćbyśniewiemjakźlesięczuł.Więcijadokończę
historię…