Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁI
kieszeń),teżniewykazałabymsięznajomościąpolitykiwielkich
mocarstw,bomnienieinteresowała.Wrezultacieniewypadłam
olśniewająco,dostałamledwodostatecznie,leczpachnącytruskaw-
kamigabinetopuściłamniczymzwycięzca.Konieczegzaminami!
Jakiśczaspotemzbiegałamzeschodów,kiedyprofesorwyszedł
zpokojuizobaczyłmnie,awidoczniezjakiegośpowoduzawiedzio-
nybrakiemmojejerudycjizawołałzgórnegopodestunacałegardło:
PaniFabiani!Ajaprzystanęłamnaschodachizadarłamgło-
wę.Paniniejesttakaohlica,jakmyślałem!
Niewiem,skądmutaDohlica”przyszładogłowyiniepamiętam,
comuwtedyodpowiedziałam,aletakczyinaczejtobyłjużostatni
mójwystęp,pozostałtylkodyplom.
Anaostatniestudenckieferiewyjechałam,jakzawsze,wgóry.
IwDziennikuztegoczasupozostałocałkieminnewspomnienie.
Otoocalonyzapiszimowejimpresji.
Śnieżnazima
Takszybkozapadatuzmrok,wiadomo,początekmarca.Mrózchwyta
zminutynaminutę.Dołemśniegbezdna,nogisięzapadają,żad-
nejdrogi,żadnegoszlaku,bodajścieżkiubitej.Polazasłaneśniegiem
identyczne-jakżeżodróżnićpolenaszegogazdynaMrowcach?Coraz
ciemniej.WędrujęgrzbietemBachledzkiegoWierchu,mocujęsięzpu-
szystymranośniegiem,roztopionymzadniaiusztywnionym,szorstkim
podwieczór.Bojęsię,żenieznajdęchałupy,którastoiponiżejobok
innychpodobnych.Tymbardziejżewidaćtylkopunktyświetlne,żółte
oknarzucająceprzedziwnyblask,wzmacniającycieńnaśniegu.Biało,
cicho,przestrzennieitylkoteokienkazażółconesłabymświatłem.
Ślicznetowszystko,aleniewtedy,kiedysięwalczyześniegiem,sto-
jącchwiejnienajednejnodzeiwyciągającztrudemdrugą,którasię
zapadłaztyłu.Ajeszczeszmatdrogiprzedemną,ażedokładnienie
40