Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
idumna.Otak,nieznałambardziejhonorowejosoby.Nie
pojmowałam,dlaczegotakabyła,zwłaszczażeprzecieżdonikąd
toniezaprowadziło.Matkazpewnościąumiałaświetniegrać,boto,
żeprzezcałeżyciebyławyśmienitąaktorką,byłooczywiste.Więc
możezwyczajniewłaśnietakzaplanowałaostatniąrolężycia?
Chwilaminaprawdęniewiedziałam,comyśleć,anawetcorobić.
Jedyne,comogłam,tostaćzzałożonymirękamiiczekaćnajej
śmierć.
Martwiłamsię.Czasemnawetobwiniałamsiebie,żenierobię
wszystkiego,copowinnam,bypomócjejprzejśćprzezten
najtrudniejszyokreswżyciukażdegoczłowieka.Częstowmawiałam
sobie,żerobięzbytmało,żeniepowinnamgodzićsięnato,bymatka
swojeostatniechwilespędzaławtakimmiejscu.Aleonabyła
najbardziejupartąosobą,jakąznałamibyłampewna,żenanicbysię
zdałymojewszelkiepróbyodwiedzeniajejodtego,copostanowiła.
Niemniejmiewałammieszaneodczucia.Pocieszającybyłjedyniefakt,
żeopiekamedycznaświadczonawtejżeplacówcedlaniejbyła
wystarczająca.Nigdynanicsięnieposkarżyła,nanicnienarzekała,
choćmiałanaprawdęniełatwycharakter.Możerzeczywiściebyłojej
tamdobrze?
Przychodziłamdoniejcodziennie,dodnia,kiedyodkryłam,
żełóżko,któredotądzajmowała,stoipuste…
Zapraszam,paniElżbieto.Drzwibiuranotarialnegootworzyły
sięistanąłwnichpostawnymężczyzna,któryzaprosiłmnie
dośrodka.
Westchnęłamcichutko.Nadalniewiedziałam,pocozostałam
tuwezwanaitrochęmnietostresowało…