Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
Trzebabyłowołaćkilkukrotnie,upominać.Zdawałoby
się,żebezkońca.Bozawsze,jużodmałego,musiała
wszystkozobaczyćnawłasneoczy.Groźnypieszerwał
siękiedyśzłańcuchairozglądałwściekledookoła,
szukającofiary.Powolipodeszłaprawiepodsamjego
nos,bomusiałazobaczyćzbliskapianę,którątoczył
zolbrzymiegopyskaniemalbezprzerwy.Musiałazajrzeć
muprostowprzekrwioneoczy,jakbychciałasprawdzić,
skądbierzesięwyjątkowafuriasiejącapostrachwcałej
wsi.Ojciecwostatniejchwilichwyciłjakmałego
kociakazakark,pamiętaładojmująceuczucie
podduszenia,poczymprzerzuciłzłatwościąprzezpłot.
Gdybyniezdążył,ostrezębyogromnegopsamogłyby
rozerwaćnastrzępy.Gdyjużopadłyemocjeiprzeszedł
strachodziecko,aojciec,obejrzawszyuważnie,
stwierdził,żenicsięniestało,ulgapowolizaczęłasię
zamieniaćwzłość.Wreszciezacisnąłpięści,szybkim
ruchemwyciągnąłpasekzeszlufekspodniiprzełożywszy
przezkolano,wymierzyłjejkilkasiarczystychrazów.
Miałapopamiętać.
Pamiętała,przezjakiśczas.
Alboburza.Wszyscychowalisiępodomach,
uprzątnąwszynajpierwzagrodyzcocenniejszychrzeczy.
Wpośpiechuzbieranoporozrzucanepopodwórku