Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
naktórymnarysowanebyłorybieoko.Obokkobiety
jakaśpostaćwspinałasięposznurzekuwidniejącym
wgórnejczęścikartkisłońcuiksiężycowi.Nastronie
obokbyłarycinaprzedstawiającaponure,podłużne
kamiennebudynki,zwieńczonebuchającymidymem
kominami.Wiatrprzywiałwońmokrejzgnilizny.
PochyliłemsięponownienadmałąksiążkąYacouba
Lunellaipoczułemprzezułameksekundy,żeczas
przestałistnieć.Tak,tak,tobrzminaiwnie,aletak
właśniepoczułeminicwięcejniemogęotym
powiedzieć.Najwyraźniejpotymułamkusekundy
przestałemcokolwiekpamiętać.Wchodziłempowoli
wmałą,porwaną,zniszczonąksiążkę.Jakbyprzez
białązasłonę,eterycznąmgławicęujrzałemciemne,
śmierdzącepleśniąpodwórzeztejksiążki.Wziąłem
głębokioddechiwszedłemwnią,rozmijającsię
zczasemiprzestrzenią,chociażczułem,żetesłowanie
majążadnejwartości,żadnegozastosowania,żadnego
odniesienia.Wszystkobyłoterazwszystkiminiczym
jednocześnie.Blaskogarnąłwtymułamkusekundy
całemojebycie.Jużstałemnatympodwórku.
Wkąciemiędzytylnymiścianamiszopiprzybudówek
byłzaułekpodwórza,najdalsza,ostatniaodnoga,
zamkniętamiędzykomorę,wychodekitylnąścian
kurnikagłuchazatoka,pozaktórąniebyłojużwyjścia.
Byłtonajdalszyprzylądek,Gibraltartegopodwórza,
bijącyrozpaczliwiegłowąwślepyparkanzpoziomych
desek,zamykającąiostatecznąścianętegoświata.
Spodjegoomszonychdyliwyciekałastrużkaczarnej,
śmierdzącejwody,żyłagnijącego,tłustegobłota,nigdy
niewysychającajedynadroga,którapoprzezgranice
parkanuwyprowadzaławświat.Alerozpacz
smrodliwegozaułkatakdługobiłagłowąwzaporę,
rozluźniłajednązpoziomych,potężnychdesek.
Zbliżyłemsiędooślizgłejodpleśnideskiiwysunąłem
zpłotu.Zrobiłemwyłom.Stanąwszynogąnadesce,
rzuconejjakmostprzezkałużę,mogłemteraz
wpoziomejpozycjiprzecisnąćsięprzezszparę,która
wypuściłamniewnowy,przewiewnyirozległyświat.