Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Boże,przecieżtosłowaSchulza!Dopiero
coprzeczytałemjewmoimaleksandryjskim
mieszkaniu!Skądtosięwzięłotutaj?Tutaj,toznaczy
gdzie?Gdzietutaj?WMarakeszu,wksiążce,którą
piszęteraz,czynapiszęwprzyszłości?Czywksiążce,
którąktośczytawłaśnie?Ktotopisze?Ktotoczyta?
Kimjesteś?
Przestańtopróbowaćobjąćizrozumieć,poddajsię
temu,dajsięponieść,takjakjasiępoddałemwtedy
wMaroku.Izrozum,żesłowo„wtedy”niemażadnego
odniesieniaisensu.Janierozumiem,copiszę.Widzę
twarzdoktoraMusyAsadapoplamionągołębimi
odchodami,słyszęjegosłowa:„Bądźostrożny,bądź
ostrożny”…
Totylkoksiążka.Takmisięprzynajmniejwydaje.
DalekozasobąsłyszałemMarakesz,jeszczedalej
Aleksandrię.Czułemobatestaremiasta.Przeszedłem
nadrugąstronę.Czułem,żeten,ktonapisałksiążkę,
tenmały,zgarbiony,ozadużejgłowieczłowieczek
zDrohobyczajestterazwemnie.Czułem,żebolimnie
jeszczebardziej.Czułemjegobólpołączonyzmoim.
Tobyłoprzerażające,straszne,alejednocześnie
pociągające.Tenból.Gdzieśnagranicymistyki,
nagranicycierpieniaijednoczesnejprzeszywającej
całeciałoradości.Tesłodko-żrącemanowce
Drohobyczaotwierałypowoliprzedemnąswojebramy.
SłyszałemkaszeldoktoraAsada,śmiechIdrisa
imruczenieYacoubaLunella.Kimonisą?
Byłtam
wielki,zdziczałystaryogród.Wysokiegrusze,
rozłożystejabłonierosłytuzrzadkapotężnymi
grupami,obsypanesrebrnymszelestem,kipiącąsiatką
białawychpołysków.Słyszałemterazpłacz
prześladowanychskrzypiecitęsknegłosydobywające
sięzzatychgruszijabłoni.
KtopiszesłowaSchulza?
Ktojezapisujewprzestrzenitegoukraińskiego
podwórka.WprzestrzeniMarakeszu,wAleksandrii…
Inagleusłyszałemmuzykęiśpiewygdzieś,raczej
bliżejniżdalej,bardziejtuniżtam.Bardziej
wDrohobyczuniżwMarakeszu,alezdawałemsobie