Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
BrunoSchulz,czyli
rozwiązłośćczasu
Myjesteśmyczasem
OswaldSpengler
Aleksandria,Egipt
Telefonzadzwoniłrano.Bardzowcześnie,przedszóstą.
Tomorderczaporadlamnie,zazwyczajspędzamnoce
naczytaniu,pisaniu,słuchaniumuzykiipatrzeniu
przedsiebie,conajbardziejlubięrobić,wzwiązku
ztymgodzinaszóstaranojestśrodkiemmojego
sennegoniebytu.Prawiecałąnocspędziłem
nalekturzeirozmyślaniuo„Sklepachcynamonowych”
Schulza.Redakcjapewnegopolskiegomiesięcznika
poprosiłamnieonapisaniekrótkiegoesejunatemat
tegoniezwykłegodzieła.Czytałemjeniewiemjużktóry
razwżyciuiznów,jakzakażdymrazem,wywołałoono
umnieniezwykłewrażeniemistycznegowręcz
inieopisywalniegenialnegoujęciaistotysmutku.
Terkottelefonudługozdawałmisięsennym
majakiem,samochodowymalarmemzaoknem,
nierealnościąniewartąotwieraniaoczu.Alewreszcie
dotarłodomnie,żetofakt.Niewstawałem;zsunąłem
sięnapodłogęzmateracainiczymjakiś
średniowiecznypątnikprzeturlałemwkątpokoju,gdzie
wciśniętymiędzyregałyzksiążkamistałnatrętny
aparat.Mojekotypatrzyłynamniezpobłażaniem.
Słuchamwarknąłempopolskudosłuchawki.Byłem
złynadzwoniącego.Byłemprawiepewien,
żetopomyłka,postanowiłemwięcpotraktowaćintruza