Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wprzedszkolubyłociekawie.Pięknezabawki,którymi
niemogłamtakczęstosiębawić,jakbymchciała.
Mieliśmytylkotrzylalki,abyłonasokołodziesięć
dziewczynek.Albobyłamzapowolna,albomoje
przedszkolnekoleżankimiaływięcejbrawury,abyprzebić
siędonich.Jamogłampodziwiaćjezboku,abyły
rzeczywiścieładne,zdługimiwłosami,wkolorowych
ubraniach.Jednamiałanawetkrakowskąsukienkę.
Wydajemisięjednak,żebyłotopoprostu
przyzwyczajenie.Wdomuwewszystkimmusiałam
ustępowaćbratu,inaczejzaczynałwrzeszczeć,
nacomamabyłauczulonaibłyskawiczniestałaoboknas
zpytaniem,cosięstało.Ktobyłwinny?Wiadomo.
Przedszkolebyłoładne,nawetbardzo.Dużepokoje,
prawiejaksale,skromnieurządzone,aleprzyjemnie.
Wpokojachstałypiecekaflowe.Wsypialni,jadalni,
pokojudozabaw.Dawałyzimąwspaniałeciepło,inneniż
zcentralnegoogrzewania.Takmiękko,przytulnie
iprzyjemniepachniałodrewnem.Szczególnieostatni
pokój,awzasadziejegokąty,byłymoimiulubionymi.
Zawszekiedyktośprzeszkadzał,musiałstanąćwkącie.
Jaodwiedziłamwszystkieitoniejedenraz.Tak,nie
byłamłatwymdzieckiem,jednakkochałamprzedszkole.
Czułamsięlepiejibezpieczniejwprzedszkoluniż
wdomu.Długobyłotodlamniezagadką.Zbólem
brzuchaszłamdodomu.Nielubiłamgo.Byłomitam
smutno,nieprzyjemniezimno,adotegowszystkim
przeszkadzałam.
Doszkołyzaczęłamchodzićdotegosamegomiejsca,