Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wra​że​niem.Po​ki​wa​łagło​wązuzna​niem.
Dziękujęprzerwałamjej,boniemiałamochoty
słuchaćtego,comamidopowiedzenia.Niewiem,
pocomnietutajściągała.Wystarczyłowysłaćmejlem
życiorysipodanie,zamiastsiętłuczapchanym
autobusem,bymogłanamniepopatrzeć.Wtakim
raziebędęczekaćnawiadomość.Kiedymogęsię
spo​dzie​wać?
Myślę,żedokońcaczerwcanajpóźniejpowinniśmy
wie​dzieć,czybę​dzieunaswa​kat.
Dobrze.Dziękuję,żeznalazłapanidlamnieczas
od​par​łam,choćmia​łamocho​tęjejprzy​wa​lić.
Wstałamipodeszłamdodrzwi.Kumojemuprzerażeniu
usłyszałamdziwnydźwięk.Wydobywałsięzbutów.
Odruchowospojrzałamwichkierunku.Dyrektorkazrobiła
tosamo.Kątemokawidziałam,jakotworzyłausta
zwrażenia.Trochęzmoczyłamjejpuszystąwykładzinę.
Amojeàlazamszowebotkirobiłyplask-plaskiniczym
gąbkaprzykażdymzgięciustopyoddawaływodę.
Wdo​dat​kuzbą​bel​ka​mi!
Doczłapałamdodrzwiidośćszybkoznalazłamsię
przedszkołą.Niestetypogodasięniezmieniła.
Pośniegowebłotozalegałowszędzie.Gdzieniegdzie
uwijalisięludziezszuflami,alewyglądało
tonasyzyfowąpracę.Zanimtoodgarną,będęwdomu
podcie​płymko​cy​kiem,roz​ma​rzy​łamsię.
DworzecwTczewieodnalazłambeztrudu,choćbyłam
tutajwcześniejtylkorazwżyciu,kiedyodbierałamswoje
przyjaciółki:OlgęiBeatę.Machnęłamkilkafotek
telefonemczarno-białejlokomotywie.Kiedyśkochałam
Republikę,więcsweetfociazmaszynąprzypominającą
kolorystyczniezebręlubprzejściedlapieszych,była
wręczobowiązkowa,tymbardziejżeniewiadomo,czy
tujeszczekiedyśwrócę.Coprawda,mojafacjatazajęła
prawiecałyekrantelefonuiżewtlejestlokomotywa,
możnabyłosiętylkodomyślać,alepozostałezdjęcia
sta​no​wi​łydo​wódnato,gdzieby​łam.
Nadworcukupiłamkubekgorącejkawy.Doodjazdu
pociąguzostałozaledwiepięćminut,ajazotwartągębą