Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wszystkoujebię.
Józekwestchnął.Niechciał,żebybyłoodniegoczućfajkami,ale
jużrazdziśKacprowiireszcieodmówił,aoniprzyjęlitocałkiem
dobrze.Jeślizgodniezplanemmiałtuspędzićresztęwakacji,
powinienchoćspróbowaćgraćdrużynowo.
Schowałsiępoddaszek,wsunąłpapierosadoust,starającsięgonie
obślinić,iosłaniającjednądłonią,odpaliłzapalniczkę.Długonie
chciałazaskoczyć.Kamieńzgrzytał,razczydrugipodskoczyłaiskra,
jednakpłomieńsięniepojawiał.IgdyjużJózekzwątpił,czy
kiedykolwieksięrozpali,naglezaskoczyło.Przyłożyłpłomień
dokońcówkipapierosa,zaciągnąłsięiniemalnatychmiastzaniósł
kaszlem.
Zgiąłsięwpół,zapiekłogowgardle,aoczyzaszłymułzami.
UsłyszałśmiechGrześkaipoczułnaplecachmocneuderzenieotwartej
dłoni.Uniósłrękęnaznak,żeniepotrzebujepowtórki,poczym
zakasłałjeszczekilkarazy,wyplułzustgęstąślinęipowolisię
wyprostował.PodałKacprowipapierosa.
Sorrywychrypiał.Niepalę.
Aktopali?zapytałKacper,wypuszczającdym.Mamdla
ciebietegoBatmana.
Dzięki.
Żebyśtywidział,jakgozdobyłwtrąciłsięDarek.Stary,żebyś
tytowidział!Wpewnymmomenciepojawiłsiętam...
Józekniesłuchałuważnie.Niedlatego,żegotonieinteresowało
poprostugdyjegokuzynzacząłswojąopowieść,onstałtak,
żewidziałdrogę,którąprzyszli.Inaglewydałomusię,żepięćdziesiąt
metrówdalej,przysamymniemalzakręcie,ktośukryłsięzadrzewem.
Przetarłoczy,wytężyłwzrokizobaczyłdrugąpostać.Nieduży
mężczyznawubłoconymroboczymkombinezonie,zczymśnatwarzy,
coprzypominałoprowizorycznyopatrunek.Onteżwyłoniłsięzza
zakrętu,teżpróbowałukryćsięzadrzewem,alechybapoczułnasobie
spojrzeniechłopaka,bonajpierwzamarł,byzarazrzucićsiędobiegu
podgórę.