Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zdziewczyną?zapytała.
Nie,zkolegami.Towiepaniczynie?!
Zdenerwowanypodniósłgłos,conajwyraźniejpomogło,bowątłe
ramionakobietydrgnęły,rękawzadługimrękawieuniosłasię,
wskazująckierunek.
Głównądrogąnagórę.Zobaczysznapewnopowiedziała.
Tylkonapolanęnieskręć,botam...
Tańcząmojekoleżankiwiedźmy,dopowiedziałzaniąwmyślach,
trochęrozbawiony,alebardziejzły.
...kozysiępasądokończyłastaruszka.
Grzybkiemokazałasiękonstrukcjaprzypominającawielkiego
metalowegomuchomora,umieszczonawnajlepszympunkcie
widokowymwzniesieniazwanegoprzezmiejscowychgórką
papierniczą.Zanimwandalewyrwalideskizławek,apotemlokalne
pijaczki,ćpunyilicealiścizasadziliwokołosadzonkibutelkowych
tulipanów,zużytychigieł,sreberekpoczipsachChioiinnychśmieci,
byłotoniewątpliwieidealnemiejsce,byposiedziećipogapićsię
narozciągającąsięwdolemalownicząpanoramęmiasta.
BoGłuchołazy,musiałtoprzyznać,ztejperspektywywyglądały
całkiemładnie.Wwiększościniskiezabudowania,noweistare,
mieszkalneiużytkowe,poprzetykanezieleniądrzewizasnuteoparami
zfabrycznychkominówniczymmagicznąmgłą.Znadkrytychpapą
dachówsterczałydwiewieżyczkikościołaparafialnegoorazsmukła
wieżakościółkadlamłodzieży,amiędzynimichlubaijedenzsymboli
miasta:kamiennawieżabramygórnej,naktórą,jaksięostatnio
dowiedział,zewzględunastandrewnianychschodówwchodziłosię
zrzadkaitylkolatem.Poprawej,nawzniesieniu,stałszpitalMSWiA
teraz,wświetlednia,zwykłaprostokątnabryła,alewieczorami,gdy
wewszystkichoknachzapalałysięświatła,przypominałponoćwielki
wycieczkowystatek.DziadekJózkaiDarkanazywałgoczasem
statkiemmiłościnapamiątkętegogłupiegoserialu.