Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Czylitymrazemakuratniepotrzebnie–odbiłpiłeczkę
Vincent.Pomimonieprzespanejnocybyłwbardzo
dobrymhumorze.Kobietaodrazuwyczuła,żenakilku
przytykachsięniezakończy,więcpostanowiłauciąć
niemiłąrozmowę.
–Poproszęprotokółimożepaniść.–Mówiącto,nawet
niespojrzaławstronępolicjanta.Zasiadłaprzybiurku
izaczęłaudawać,żeprzeglądapapiery.
Vincentjednakniedawałzawygraną.Siedziałjakby
nigdynic,wpatrzonywzdartedopołowyzfarbyolejnej
obskurneściany.Remonttupewnierobiliwubiegłej
epoce,pomyślał.Wgruncierzeczynietozajmowało
muterazgłowę.Byłciekaw,jakzachowasiępani
prokurator.Wystawiłjąnapróbę.Czekająccierpliwie,
oglądałswojebutyiskrobałpodeszwy.Hardystrasznie
toirytowało.Niemogładaćsięwyprowadzić
zrównowagi,alebyłajużbliskagwałtownemu
wyproszeniugościa.Zamiasttegopodniosławzrok
ipowiedziałastanowczo:
–Protokół.Poproszę.–Nadalnic.–OK,ocochodzi?
–Odłożyłapapiery,którezwielkąnamiętnością
przeglądaładlaniepoznaki.Starefakturyipisma
zurzędówstanowiłyzasłonęwkontakcieznieustępliwym
policjantem.Nanicsięzdały.Halszkawiedziała,
żemężczyznatakłatwoniezrezygnuje.–Wiepancoś,
czegoniemawprotokole?–Wstałaioparłasię
ozewnętrznyblatbiurka.Patrzyłanakomisarza
zprzeszywającąpodejrzliwością,wobecczegoonnie
pozostałobojętny.
–Możliwe.–Obserwowała,jakpodnosisięzfotela
iidziewjejkierunku.Obojeniespuszczalizsiebiewzroku.
Lewickistałteraznaprzeciwkoniej,wrękudzierżąc