Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
otwarcia.Wyglądało,jakbycałyczastrzymałrękę
naklamceiczekałnasygnał,bytylkoniepozwolić
gościomstaćnaschodachsekundędłużej.
Jeszczeraz,dzieńdobry.Jestemzpolicjikryminalnej.
Pokazałodznakę.Chowającdokieszenispodni,
kontynuował:Lewicki,atojestpaniprokuratorHardy.
Kobietaskinęłagłową.
Witam.Proszęsiadać.Tutaj,natejkanapie.
Zapraszam.Wskazałpalcemczarnąprostokątnąsofę
ustawionąnaprzeciwkonarożnika.Napijeciesiępaństwo
czegoś?Kawy,herbaty,wody?
Nie,dziękujemy.Niezabierzemypanudużoczasu
odrzekłVincent,wyjmujączwewnętrznejstrony
skórzanejkurtkimaływymiętynotesikzprzypiętym
ubokudługopisem.Pomijającpierwsząstronę,przeszedł
dokolejnej.Nasamejgórzezaznaczyłjakieścyferki.Olaf
iHalszkaukradkiemprzyglądalisiępowstającym
napapierzehieroglifom.Nicjednakniedaliradydojrzeć.
Widać,żekomisarzmiałwprawę,bozwinnieprzechodził
odjednegosłowadodrugiego,zasłaniającprzytymtekst
dłonią.Proszęnampowiedzieć,kiedyostatnirazwidział
siępanbądźteżkontaktowałzGustavemKornelowskim.
Tobyłojakośwubiegłymtygodniuprzypominał
sobiezwielkimtrudemFabian.
Akonkretniej?wtrąciłasięHalszka.
Chybazeszłyponiedziałek.Tak!Tonapewnobył
poniedziałek.Jużsobieprzypominam.Mieliśmywybrać
zdjęciadoplakatów.Ogólniejużdawnopowinniśmy
tozrobić,alepojawiłysięzawirowaniai...
Jakiezawirowania?drążyłaprokurator.
Reżyserwyraźniesięspeszył,bowzrokiemzaczął