Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jużpowoliodzyskiwałapamięć.Pojawiałysięjakieś
głosy.Tochybawjejumyśle.Trudnostwierdzić.Powieki
nadalważyłytonę.Niedrgnęły.Cozmoimdzieckiem?
Zabiorągopewniedosierocińca.Znającgo,tobardzo
możliwe,żesprawdzisięwersjazpoprawczakiem.Teraz
niebywależałowała,żemacierzyństwospadłonaniątak
gwałtownie,jakburzawsierpnioweprzedpołudnie.
Zapewnegdybylosobdarzyłpotomkiem
wpóźniejszymwieku,ionabyłabylepsząmatką,
ionlepszymsynem.Aletaksięniestało,więcnie
macopłakaćnadrozlanymmlekiem.Zrobiłojejsię
przykro.Całejejdotychczasoweżycieprzypominało
pasmoporażek.Dziwne,żewcześniejniedomyśliłasię
takiegobieguwydarzeń.Tobyłodlaniejidealne
zakończenie.Zakończenieżycia,którejakmiała
wzwyczajumawiać,nigdysięzniąwtańcunie
pierdoliło.
Dopadłasenność.Najchętniejpołożyłabysięwłóżku
izasnęła.Wnogachczułamrowienieiodrętwienie,miała
ochotęjerozprostować.Spróbowałasięlekkoporuszyć.
Niemogłanawetrozdzielićstóp.Wkońcutodoniej
dotarło.Byłaskrępowana.Całasylwetkaoklejonazostała
grubątaśmąklejącą.Odczubkówbutówposzyję.
Jedynieustniemiałazaklejonych.Tonawetgorzej,
pomyślała.Czylijestnatakimzadupiu,żenawetszatan
jejtunieusłyszy.
Wtedypojawiłsięszelest.Powiewmroźnegooddolnego
powietrza,otulającyjejlewąstronę.Zrozumiała.Siedzi
przydrzwiach.Wiejezeszczelinymiędzypodłogą
askrzydłem.Cośchlapało.Dźwiękprzypominający
ubłoconekaloszeodrywającesięodlinoleum.Ktośidzie.
Awięctokoniec.Niemajużnic.Jakwtejpiosence...
Zaśmiałasięwmyślach.Tyleżeonaniejestwolna