Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dokomendycosił,odciebiezależynaszapozycja,naszeżycie”.
Biegdokomendy
Zrobiłamznakkrzyżanaczole,mocnozawiązałamchustkęnagłowie
ibiegnęcichoiostrożnie(mijamczęstośpiącewarty-dobrze,
żetowśródswoich,wŚródmieściu),chyłkiempodostrzałem,byle
dalej.Namojejdrodzestoicośczarnegoibłyszczącego,ruszasię,
jestembliskotegoczegoś,corobić-pewniewpadłam.Broninie
wzięłam,mamtylkomałąpałkępolicyjną.Wyciągamrękęzpałką
izbliżamsię…,jeślitoNiemiec…walę,alesłyszębrzękuderzenia
oblachę.Stanęłam,odetchnęłamgłębokoibiegnędalej.Domypoobu
stronachulicyPańskiejpaląsię,jestterazwidnojakwdzień.Muszę
przeskoczyćogieńidalejbiec,podrodzeomijamniewybuchłe,jeszcze
ciepłe„krowy”iwkońcudopadamdobramynaszejplacówki
nr1.Budzęśpiącego„Jeremiego”iwołamdozaspanejdyżurnej,
bypospieszylinapomocdofabryki„Jarnuszkiewicza”.Biegniemy
wszyscywrazzdyżurnyminaGrzybowską,komendantkabiegnie
dokpt.„Jura”naMarszałkowską.Wkomendziedostałamhełmize
swojąpałkąpolicyjnąwracamnamojąplacówkę.Pogórachruin,
wogniupalącychsiędomówigryzącegodymu,docieramydoswoich.
Nasinaswitają.Widzę,że„Zan”rozpakowujeamunicjęilekarstwa,
któreprzynieśliśmy,alecośjestniewhumorze.Pytamsię,cosięstało.
Podobnobyłtofałszywyalarm,zbliżyłsiędonastylkojedengoliat,
którytrafiłnanasząminęnaśrodkuulicyiwybuchł.„Ślaz”współczuł
mi,żegoniłamniepotrzebnie.Chłopcyprzynieślimiwino(tozkościoła
WszystkichŚwiętych),bowyglądałamstrasznie.Zmarznięta,
niewyspanaitrochęgłodna.Andrzej„Zan”powiedział,żebyminiebyło
zimnolatać,ofiarowujemiswójkożuch,a„Wilk”dałmicałąfurę
cukierków,ktośinnydałmiczekoladę.
Andrzej„Zan”powiedział,żejakmniedługoniebyło,tomiałwyrzuty
sumieniaistraszniesięomniebał.
Następnydzień
Jużwstawałdzień,szary,smutnydzień,padającydeszczustał,
apotemukazałosięsłońce.Pobudka.Kiedyzjawiłamsię
udziewczynek,myłysięidlamnieteżprzygotowaływodę.Umyłamsię
idostałamnawetnowąkoszulęzmagazynu.„Peżetki”przyniosły
śniadanie.Oddziałbyłodświętnieubranywnowebluzydrelichowe
zestrażypożarnej,amymiałyśmynaszejedwabnechustkiwkratę
zdobytegdzieśprzez„Jeremiego”.Pośniadaniubyłamszaświęta-byli
naniejwszyscy,oprócztych,costalinawarcie.Zaśpiewaliśmyhymn,
apotempiosenkipowstańcze.Dzieńbyłprzykry,początekroku
szkolnego,alejakiżinny-rwałysięgranaty,apociskigwizdałyjak
szalone.
Pobliskimuderzeniu„krowy”dymunosiłsięiznowuopadał-nasze
podwórkobyłoczarne.Wszystkiekominyzostałyzmiecioneodpędu