Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
intensywnościąjaknapoczątku.Dużopodróżują,czytają,
chodządokina,mająwspólnychprzyjaciół.Monika
powtarzałatojakmantrę.Wsumie,stwierdziłaMonika,
masującciałoostrągąbką,jejżyciejestpasmem
przyjemności.Chciałabydziecka,aleposiadaniegojest
równieżtrochęprzerażające.Ograniczenia,roztyłabysię
jużdokońcaibyłazaniedbanąmamuśką.Możejejciało
niejestjużidealne,alejeszczeapetyczne.Pociążypiersi
byjejobwisły.Patrzyłanadwamałewzgórkino,akurat
tojejniegrozi.Terazprzecieżprawieichniewidać.Piersi
Monikibyłydrobne,wręczdziewczęce,zdużymi
sterczącymiróżowymisutkami.Dlategozawszekupowała
stanikipushup.„Możechoćprzezdziewięćmiesięcy
wiedziałabym,jakwyglądamzpiersiami.Kazałabym
comiesiącrobićsobiezdjęcia,apotempowiesiłabym
całąkolekcjęnaścianie”.Monikazanurzyłasięwpianie
jakwmarzeniach.Terazczułasięlekka.Sennadszedł
znienacka.
Obudziłdzwonekdodrzwi.
Już!krzyczałazłazienkijakpotępieniec.Głucha
zawszenapozdrowieniasąsiadkazmieszkanianadole
zaczęławalićwrury.
Już,zaraz!powtórzyłaciszejMonika.Ociekającwodą,
miotałasiępołazience,próbującwłożyćszlafrok
nawilgotneciało.
Sabinałomotaławdrzwibezopamiętania.
Bunizrobiłkupę!Otwieraj,kobieto!
„Teraznaprawdęczuję,żewróciłam.Rozwiałsię
romantycznyParyżzostałakupawmajtkachBuniego”
przeleciałoMoniceprzezmyśl.
WproguSabinaodsunęłaodsiebiemokrąsiostrę.
Wreszcie!Coty,zasnęłaśwtejwannieczyco?!
Monikamruknęłacośpodnosem.PowiedziećSabinie
odrzemcewkąpielitojaknaplućnaołtarz
macierzyństwa.Wielkie,poświęcającesięmatkiniemają