Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
tupetu.Blondynka,wspódnicyprzedkolana.Ideał
zmęskichwestchnieńwpornobarach.Sunęławolnoobok
Krzysztofawtandetnych,alewysokichszpilkach,kołysząc
świetnymibiodrami.
„Dziwka”niesprawiedliwieosądziłaMonika.
Kierowcajużczeka,paniedyrektorzełasiłasięAnita.
Dziękuję,paniAnito.PrzejedziemyprzezŚródmieście,
naFoksalrzuciłwkierunkukierowcy.
MonikausiadłaciężkoobokKrzysztofaipatrzyła,jak
przechylonaprzezfotelkołokierowcyAnitawprowadza
gowsprawybiurowe.Jejłańcuszekzbłękitnym
motylkiemdyndałwprzódiwtyłwtrakciejazdy.
Awdużymdekolcierysowałysiępotężnepiersi.
„Koniecpodróży”pomyślałaMonikaiznówzrobiłojej
sięsmutno.
Kierowcazatrzymałsięprzedbramą.Siąpiłdeszcz,ale
Krzysztof,jakzawszeonienagannychmanierach,
wyszedł,byodprowadzićMonikędodrzwi.
Pędź,kochany,izadzwońwieczorem.Pocałowała
gonadowidzeniatak,bywidziałatozbytwydekoltowana
jejzdaniemsekretarka,anastępnieodepchnęłalekkojak
dobrażona.
Weszładoklatki.Pięknatorbapodróżnaprezent
odKrzysztofaciążyłajejwręce.
„Czegojatamnakładłam?”zdziwiłasię.
„Dom,rodzinnydom”zaklęławmyślach,otwierając
drzwiswojejkawalerki.Wnętrzemożeniebyłoduże,ale
wygodnieurządzone,awzdłużcałejścianyciągnęłysię
wychodzącenaulicęokna.Wielkie,wstyluartdéco.
ZpowodutychokienMonikanigdyniechciałazmienić
mieszkanianawiększe.Wsłonecznednizalewało
jeświatłoprzedzierającesięprzezkoronydrzew.Jak
ruchomamozaikapadałonabiurko,półkizksiążkami,
tapczanzarzuconyfantazyjnymipoduszkamiibabciną