Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Świetnieodpowiedziałtenzłamaschamskimtonem.Uśmiech
zniknąłztwarzyNoah,amnienaszłaochota,żebypięściamiwybić
muzgłowytenzłyhumor.
Odwróciłsięiodszedłbezsłowawstronęjakichśludzi.
Noahspojrzałamiwoczy.
Comujest?
Pokręciłemprzeczącogłowąipocałowałemwczubekgłowy.
Mazłydzień,nieprzejmujsięnimporadziłemjej.Schyliłem
się,żebyucałowaćjejpoliczekrozgrzanyogniskiem,potem
zanurzyłemtwarzwzagłębieniumiędzyobojczykiemaszyją.Moje
ustaodwieludnitęskniłyzajejskórąiostatnie,czegobymchciał,
tożebymiałazepsutyhumorprzezjakąśpierdołę.Kochamcię
powiedziałem.Pieściłemjejszyję,smakowałemjejskórę
ipatrzyłem,jakdrżypodmoimipieszczotami.
Nickwymówiłamojeimię,kiedymojeustazagłębiałysię
wdołekmiędzyjejpiersiami.
Oderwałemsięodniejnachwilę,zadurzonywniejpoczubkiuszu,
alezdałemsobiesprawę,żebudzimyzainteresowanieludzi,którzy
chętniepopatrzylibynatenpięknyspektaklerotyczny.
Zakląłempodnosemipociągnąłemwkierunku,gdzieniebyło
nikogo.
Przejdziemysię?zaproponowałem.Oddaliliśmysięodognisk,
wchodzącwciemnośćnocy,przyrytmicznymszumiefal.Nieistniało
lepszemiejsce,chciałemsięniąnacieszyćwspokoju,nieprzy
odgłosachgłupiejimprezy.
Noahbyładziwniespokojna,zatopionawswoichmyślach.Nie
chciałemjejprzeszkadzać.Wkońcuzwróciłasiędomnie.
Mogęzadaćcipytanie?spytałanerwowo.
Spojrzałemnaniąiuśmiechłemsięzrozbawieniem.
Jasne,Piegusieodparłem.Zatrzymaliśmysiępoddrzewem,
któregokorzeniewystawałyspodpiasku.Drzewogórowałonadnami
jakjakiśolbrzym.Usiadłemujegostóp,pociągnąłemwdółNoah
iposadziłemmiędzymoiminogami.Mogłemterazpatrzećjej
woczy,niemuszącsięschylać.
Pokręciłagłową.
Jużnic,togłupiepytanieunikałamojegowzroku.Zaczęłasię
czerwienić,amojaciekawośćsięgnęłazenitu.
O,nie.Powiedzmi,ocochodzinalegałem.
Nie,naprawdę,tonicważnego.
Jesteśczerwonajakburak,terazmusiszmipowiedzieć,boumrę