Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pijany.Jeszczewżyciuniewidziałtakichniebieskich
tęczówek.Topewniepanwie,żezrobiłarezerwację
naprzyszłymiesiąc.
Ja...kto?
Takto,odpiętnastegoczerwca.
CzyżbyMarekmiałażtakniekompetent
sekretarkę?Aletańczyłabosko!
Tozaszłapomyłka.Jakubwracałstopniowo
doswojegogrzecznego„ja”.Opadłymuramiona
supermanaizwiesiłpokorniegłowę.Wtakimrazie
najmocniejpaniąprzepraszam.
Powinnabyćnaniegozła,anieoczekiwanieujrzał
najejtwarzycieńuśmiechu.
Trudno,czasamisięzdarza.Miałpanszczęście,
żejeszczeniespałam.Armatyzamkowebymnienie
dobudziły.Proszę,topanapokój.Podałamuklucze.
Jeślisiępanuniespodoba,jutrogozmienię.Proszę
zamną.
Ruszylinajpierwkorytarzem,apotemschodami
nagórę.Wszędziepanowałyciemności,którehotelarka
rozświetlałakolejnymiprzyciskami.Miałwrażenie,
żejedynymiludźmiwtymhotelu.Nie,
wpensjonacie,przypomnisobiestronęinternetową.
Atakobietawcalesięniebała.Szłaodważniepierwsza.
Pochwilistalijużpodjegopokojem.Gospodyni
przekręciłakluczwzamkuipchnęładrzwi.Ustaliła
jeszczegodzinęśniadania,poczymzniknęła
wciemnościachjakduch.
Zostwpokojusam.Nieminajmniejszego
zamiarusięponimrozglądać.Itakwydawałsięzbyt
dużynajegoograniczonewtejchwilipotrzeby.Spać!
Zrzuciłzsiebieubranieizanurkowałwpościeli.
Pachnieczymś,coprzypominadzieciństwo,zdążył
pomyśleć,nimusnął.