Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przeszłamnadrugąstronęstołuidygnęłamprzedojcem.Kim
ondzisiajbędzie?
WaszaWysokośćprzywitałamsię.
Anniko.Cieszęsię,żedobrzesięjużczujeszpowiedział
znacząco.
Napodstawietychkilkusłówbyłamwstaniewywnioskować,
żemrok,któryczasemzstępowałnajegoumysł,tegodniaspowijał
gogęstymcałunem.
Przygnębionazajęłammiejscepolewejstronieojcaispojrzałam
nadworzanspokojniejedzącychśniadanie.Widelceinożedzwoniły
oporcelanowetalerze,azewsządrozlegałsięniskipomrukgłosów.
Tedźwiękiprzypominałyswoistąmuzykę.Światłowpadałoprzez
łukowateoknaiwyglądałonato,żepięknyporanekprzejdzie
wrównieuroczydzień.
Skorodoszłaśdosiebie,musimyomówićpewnesprawyzaczął
ojciec.JutroDzieńZałożenia,więcdziśprzyjedzieNickolas.
Pomyślałem,żetodoskonałaokazjadooświadczyn.
Dzisiaj?Pogodziłamsięzdecyzjąojca,alemyślałam,żebędę
miećwięcejczasu.Skądwogólewiedziałeś,żewrócędziśnadwór,
mójpanie?
Niewiedziałem.Jednaktakczyinaczej,tomusinastąpić.Nickolas
rzadkoprzyjeżdżanadwórbezprzyczyny.Możeszgozapytać
pokolacji.
Nocóż,zgrabnietowszystkowymyślił.
I…tojamuszęgospytać?
Ojciecwzruszyłramionami.
Takijestprotokół.Przewyższaszgorangą.Patrzyłnamniespod
zmrużonychpowiek,wciążwściekłyoto,żemusiępostawiłam.
Pozatymjesteś…wlepszejformieniżkiedykolwiek.Niewydaje
misię,byśzemdlałanamyśloprzejęciudowodzenia.