Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
metalowymkońcemwnętrzedziurkiodklucza.
–Wwiadrzewkuchni.Niktniewie,gdziejestklucz–mówił
głosempozbawionymentuzjazmu,cobyłodoniegoniepodobne.
Rhettwyuczyłsięrzemiosłakieszonkowcaiotwieraniazamków
wmiasteczkachpełnychludzi,naobrzeżachkraju,zanimprzybył
dopałacuwposzukiwaniuuczciwejpracy.Mojamatka,jakjuż
wspomniałam,zawszewszystkimprzebaczała.Ciężkopracował
wstajni,alebyłnienasycony,jeślichodzionaukę.Kiedyodeszłastara
bibliotekarka,zasugerowałammatce,żejejnajlepszymnastępcąbyłby
młodyczłowiekoumyśleideterminacjiRhetta,aonajakimścudem
sięzgodziła.
Chłopakrzeczywiściemiałnaturalnytalent–nietylkodoopiekinad
biblioteką,lecztakżedowszystkiego,doczegosięwziął.Pomagał
miopanowaćwładaniemieczem,pokazał,jakotwieraćzamki
idokonywaćdrobnychkradzieży.Doskonalezdawałamsobiesprawę
ztego,żedalekomidojegowprawyiumiejętności,aleitak
tokochałam.
–Cośsięstało?–spytałambezogródekiwreszcieznalazłam
szpilkąmiejsce,któremogłabymporuszyć.
–Usłyszałemplotkę.
–Plotki–mruknęłam.–Hm,nigdynieumiałamzdecydować,czy
sąpodłe,czyzabawne.Tochybazależyodtematu.Czyto,comówią
nadole,jesttaksamozłe,jaktozgóry?
Bawiłsiędługimkawałkiemsłomy.
–Cóż…tobyłaplotkazgóry.
Natychmiastprzestałamruszaćszpilką.
–Ach,tak?
InagleRhettwyrzuciłzsiebie:
–NaprawdęjesteśzaręczonazNickolasem?Dlaczegominie