Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żemaprzedsobątęsamąkobietę,któraprzeztylelat
byłanieodłącznączęściąjegożycia.Uśmiechnęłasię
nieśmiało.Tak,onaznałagoprzecieżdoskonale,znała
każdąplamkęwjegojasnoniebieskichtęczówkach,każdy
piegnajegonosie,każdezmartwienienaczoleikażdy
uśmiechwkącikachust.
Tkacznamomentzapragnął,bytacałaniesamowita
historiaokazałasięprawdą.ChciałprzeprosićMałgorzatę,
żewtedy,ostatniegodnia,pozwoliłjejwyjechać
zpensjonatu.
Tojesttakienierealne.Czemuniemoże
byćtakjakwbaśniach?
–zastanawiałsię.
Gdybytobyła
ona,gdybymnaprawdęjąrozpoznał...Byćmoże
przybrałabydawnąpostaćimoglibyśmyzacząćwszystko
odnowa.Niepozwoliłbymjejwtedywyjechać,nie
pozwoliłbym,byzmarnowałasobieżycie.
Obojętnie,jakbardzosięniestarał,niedojrzał
Małgorzatynadniewpatrzonychwniegoźrenic.Głos
wypowiadającyjegoimięniebyłtym,którytakbardzo
chciałusłyszeć.Dłonie,któregodotykały,takiemłode
igładkie,takżebyłyobce.Zacisnąłpalcenanadgarstkach
Sary,zmuszającją,bywreszciegopuściła.
–Przykromi.Najpóźniejjutrorano.