Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rozpacz,desperacjęiżal.RozsierdzonaSaraszalałapoich
małejsypialni,żałując,żeniemaciała,azatemniemoże
czegośzniszczyćiwykrzyczećswojegobólu.
Rozumiem,żemusiałostaćsięcośstrasznego...
Pozwólsobiepomóc.Najpierwmusiszochłonąć,dobrze?
Klarastałabezsilna,niewidząc,gdziedokładnie
znajdujesięSara.Próbowałazamknąćoczy,bywyczulić
sięnatargająceniąemocje,jednaktebyłytaksilne,
żewyczuwałajedosłowniezkażdejstrony.Pokilkunastu
sekundachzelżałyiopadły,jednakKlarawciążnosiłaich
śladnaswojejskórze.Oblepiałyjakkurz,którywzbiłsię
iwirowałwpowietrzunaskutekwyjątkowosilnego
tornada.
Otworzyłaoczy.
Udałosię
zdążyłajeszczepomyśleć,
zanimjejuszudobiegłrozdzierający,pełenbóluwrzask
Justyny.
Zpokojuobokwychynęłagłowastarszejpani,która
zdezaprobatąrozglądałasięnabokiwposzukiwaniu
bezczelnejbaby,któraśmiałazakłócićjejsen.
Czypani,docholery,wie,którajestgodzina?!
warknęła,potrząsającgwałtowniegłową.Wałkiwjej
siwychwłosachzakołysałysięniczymwężenagłowie
Meduzy.
Klaranawetsięniezatrzymała,byodpowiedzieć.
Skręciławkorytarzpoprawej,gdziezobaczyłaklęczącą,
pochlipującąJustynęimiotającąsięzbezradności
Połaniecką.
Zróbcoś!
Justyna...?
Kobietanieodpowiedziała.Zaczęłakołysaćsięwprzód
iwtył,apochlipywanieprzybrałonasile.Klarauklękła