Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
koniecznośćprzeprowadzenianocnejoperacji.
Obawiałemsię,żemójgłębokisenmożesprawiać
wrażenienarkozy.
Znowuzaczęłolaćjakzcebraiznowuogarnęło
mniezniechęcenie.Niestety,niespałemdobrze,więc
obladymświciewpatrywałemsięwmokreszyby,
poktórychspływałykropledeszczu.Zaczynałemwątpić
wjesień…Naszczęściepokilkugodzinachradosne
promieniesłońca,którezalałybiałemuryszpitala
wChandydze,tudzieżcałemiasteczko,połączone
zuśmiechamipersonelumedycznegoitroską
naczelnegodoktora,przywróciłymiufność,świeżąjak
tenzaczynającysiędzień.Zrobiłemsobiepierwsze
śniadaniezproduktów,któreznalazłemwsklepie
„Natasza”naprzeciwkoszpitala.Potemzacząłem
zbieraćinformacjecododalszegociągumojejpodróży.
Tutejsiprzechodnieposiadalidosyćkruchąwiedzę
natematgórnegoodcinkarzekiAłdan.Wszyscy
zgodnietwierdzili,żenajlepszybędzieTraktKołymski.
Trzebaprzyznaćnaichobronę,żetojaszukałem
komplikacji.Ostateczniedowiedziałemsię,żenazajutrz
wyruszadoUst-Majiwodolot,ostatniotejporzeroku.
Chandygależącawodległościkilkukabli[4]
morskichodkołapodbiegunowegobyłanajbardziej
napółnocwysuniętympunktemmojejryzykownej
romantycznejwyprawy.Tuwłaśniebyłaterazjesień.
Czerwonawo-ocisteliściepokrywałygałęzie,
azarazemiziemię.Wędrowałemwtympłomienistym
towarzystwie,nieopuszczałomnieonoaninakrok.
Mojaszalonawyprawanapołudniewłaśniesię