Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ciepłobuchająceodkominka,wktórymstrzelały
szczapy.
BiednedziewczątkoutyskiwałaMarta,wygładzając
pierzynę.Znać,żedobrzeurodzone,awtakąkomitywę
popadło.
Rzeczywiściedłoniedziewczynybyłyjasne,miękkie,
apaznokciewypielęgnowane.
MusiałaskądeśucieckontynuowałaMarta.
Wymarzłasiębiedaczka,telepie.Małoktobysię
wygrzebał...
NiechżejużMartadaspokój.Mariannaprzerwała
utyskiwaniekucharki.Podskórnieczuła,żejeśli
dziewczynaprzetrzymanoc,todojdziedosiebie,choćnie
wyglądałanajlepiej,adreszczecorazintensywniejnią
szarpały.Podolskapołożyłachłodnądłońnajejczole.
Gorączkazdawałasięrosnąćzminutynaminutę
izabarwiaćbladedotądpoliczkikrwistymrumieńcem.
Zadbamy,żebyprzeżyłarzekłazmocąpochwili
milczeniaiprzystąpiładowydawaniadyspozycji.Hania
zManiąbędąjejpilnowałydorana.NiechMarta
przygotujezimneokłady.Trzebateżpoić.Niktpod
moimdachemnieumrzepodkreśliłaMarianna,poczym
zabrawszyzesobąprzestraszoną,nawpółśpiącąwfotelu
przykominkucórkę,udałasięnaspoczynek.Jednak
zanimzasnęła,odmówiłajeszczepacierz.Nakoniec
poczyniłapostanowienie,araczejzawarłaukład
zBogiem,żeuratujezbłąkanąduszę,zaśPanBóg
łaskawyzatouchronijejsynaodnieszczęścia.
II