Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mazostaćotwartyspecjalniedlaniego.
TylerazymówiłamdrogiejJózefie,żeniezamykamnaklucz
szafkiznalewkami...
Ajatylerazymówiłam,żebyszanownapanizamykała.Makagigi
mogązjeśćmyszyburknęłasłużącaiwzniosłaoczykuniebu.
MyszynielubiąmioduwtrąciłsięznówLeopold.Aniniepiją
nalewek.
TrzebazamykaćupierałasięJózefa.
KarolinaTeraz-Zawiszauśmiechnęłasiępojednawczo.
Obiecuję,żezacznęzamykaćszafkę.Odnastępnegorazu.Ateraz
gdybytakJózefamogła...
Przepraszampanapowiedziałapanidomu,kiedysłużąca
oddaliłasię,abyprzygotowaćherbatęorazmakagigiinalewkę.Tak
trudnodziśopokojówkę,aJózefajestwnaszejrodzinieodlat.
Zatrudniliśmyją,jeszczezanimmójmąż...
Leopoldrzuciłmatceszybkiespojrzenie,aonaumilkła.
Bardzomiprzykrozpowodupanimałżonkaitwojegoojca,
Leopoldzie...Bogumiłuniósłsięnieconadstołemiobdarzyłwdowę
współczującymwswoimmniemaniuspojrzeniem.
Anijedno,anidrugieniepowiedziałonawetsłowa.„Cośmusibyć
narzeczy”,pomyślałBogumił.„Alboonaniewdowa,alboodejście
panamałżonkaztegoświataniecałkiempobożemusięodbyło
ispokojnienacmentarzuRakowickimniespoczywa.Tylko
copowiedzieć?”
Podałam.GłosJózefywybawiłgozkłopotu.
Makagigibyłyprzednie.Niewielkiekulkimioduwypełnione
orzechamirozpływałysięwustachiBogumiłzjadłwięcej,niż
wypadało.
Wybornezachwycałsię.
Leopoldtakżesięgnąłpokolejnąporcjędeseru,aleponamyśle