Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Bogumiłspuściłgłowę.TrzebabyłoodrazuwracaćdoWarszawy,
anieczekaćnaspotkanieprzyherbatce,któremiałoskończyćsię
wyszydzeniemjegoosoby.
Akiedypannamoichoczachwrzuciłdopuszkidwasrebrne
guldeny...Czytobyłapróbaprzekupstwa?
Bogumiłpokręciłprzeczącogłową.
Jakmówiłem,samjestemsierotą.Doświadczyłemgłoduizimna.
Teguldenytodlamniewiele.Proszęmiwierzyć...Tomojażona
posiadamajątek,nieja.
Berneńskiznówwbiłwzrokwbiurko,zaktórymsiedział.Herbata
wjegofiliżancejużzapewnewystygła.Bogumiłniewiedział,
comazrobićzeswojąfiliżanką,dopiłwięcszybkozaledwieletni,
niezbytsmacznypłyniodłożyłspodeczeknabiedermeierowskistolik.
Dobrze...Profesoruniósłnagległowę.Nieprzedłużajmy.
Choćwidzęwpanuorędownikawszystkiego,cowprzyszłościmoże
zniszczyćnaszszlachetnyzawód,dampanulistpolecający
doTyczyńskiego.Pasujeciedosiebie.
Bogumiłrozpłynąłsięwpodziękowaniach,aleBerneński
powstrzymałjegosłowotokgestem.
Zanimzacznieszpandziękować,przemyśltorazjeszcze.Będzie
pangryzłścianyitłukłwniegłową,gdyżTyczyńskiwymagawiedzy
równejjegowłasnejodkażdegoasystenta.Ponadtożąda,abyjego
asystencipracowaliniemalżedzieńinoc.Jeślidotejporyjadałeśpan
obiadywdomu,terazbędzieszsięcieszył,jeślizdążysznakolację.
Czynadaljestpanzdeterminowany,paniekolego?
Korzyńskikiwałgłowąrazzarazem.
Cóż...Mimowszystkouważam,żenadmiernedążenie
dozrozumieniawszystkiegojestdlalekarzazgubne.prawaboskie,
którympowinniśmyzaufać.
Bogumiłpróbowałopanowaćpodniecenie.Zostanieasystentem
profesoraTyczyńskiego!Wreszciebędziemógłspełnićswoje