Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
SUKIENKAWBIAŁEGROCHY
Inniprzodkowie
moglibyćprzecieżmoimi,
ajużzinnegogniazda
wyfrunęłabym
WisławaSzymborska
Najważniejszesąstopy,żebybyłociepło.Isłodkismakna
języku.Jakjestciepłowstopy,tociepłorozlewasię,pełzniepo
łydce,dokolanaidalejwgórę,dobrzucha.Isłodkie.Teżsięroz-
lewa,robisięmiękko,dobrze.Świecisłońce.Czyterazjestlato?
Latojestwtedy,kiedyjestciepłoisłodko…Czycośtakiego…
Muszęsięubrać.Gdziejestmojasukienka?Przecieżniemogętak
pójść.Ktomnieubrałwteszmaty?Mama?Mamooo!
Byłatakamalutka.Pomarszczonajaksuszonaśliweczka.
Pojedynczepasmasiwychwłosówopadałyjejnaramiona,wiły
siębezładniejakmłodewęże.
—Chcęsukienkę—powiedziała.
—Słucham?
—Sukienkę!
—Jakąznowusukienkę?
—Tęczerwoną,wbiałegrochy.
Niewiedziałam,copowiedzieć.Niebyłożadnejczerwo-
nejsukienkiwgrochy.Tylkoszpitalnakoszulanocna,która
5