Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Treningczynimistrza,więcwskakiwałanaparapetjakmłoda
dziewczyna,otwierałabezszelestniedrzwi,bezdźwięcznieprze-
kręcałaklamkęokna,niewinnymtonemoznajmiała,żeidzie
dotoalety.Wojownikbyłbezradny.Corazczęściejniepatrzył
miwoczy.Wdomubabciacałyczasbyłaniespokojna.Nie
mogłausiedziećwjednymmiejscu,nawetprzedtelewizorem.
Nerwowoprzebierałapalcami.
Witkimusząbyćlekkowilgotne,aleniezabardzo.Trzeba
uzyskaćelastyczność,mówił.Apotemotaczałmojedłonieswoimi
twardymipalcami.Najpierwwitkiskładasięnakrzyż,potem…
Pachniałbrzydko,potem,twardością,bardzoładnie.Czułam
biciejegoserca.Splotwychodziłkrzywo.
—Sprzedałaśmójkoszyk?
—Słucham?
—Oddajmipieniądzezamójkoszyk.
—Babciu,chodź,pójdziemysiępołożyć.
—Zostawmnie.Muszęwracać—powtarzałaciągle.
—Dokąd?
—Dodomu.Dodomu.Mampieniądze.Zapłacęci.
—Nietrzeba.Jesteśmywdomu,babciu.
—Nie.Nie.—Rozglądałasię,jakbyznalazłasięnagle
wobcymmiejscu.
—Tujesttwójpokój.Twojełóżko.Twójulubiony
sweter,poznajesz?
—Nie.Nie.—Kręciłagłową.—Muszędodomu.
Obiecałamtacie,żedokończędzisiaj.
—Codokończysz?
—Koszyk.
—Babciu,proszę.Zrobięciherbatę,zcytrynąimiodem.
Taką,jakąlubisz.
—Nie,nie,bardzopanijestuprzejma,alenie…Nie…
8