Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zkanałów…
Postukałemwmaskęiwłączyłemnoktowizor.
Plusk!
–Możebyś…
PatrzącnaBelcha,stojącegopopaswcieczytworzonejsetkilat
przezścieki,mazut,brud,martweszczury,ludziiktowie,cojeszcze
spłynęłozeświatanagórze,natychmiastminęłamizłość,żewydał
zsiebietenzaskakującyi,conajważniejsze,głośnydźwięk.
Ostrożniewybadałemterenmiędzynami,szukającsolidnego
oparcia.Poruszaliśmysiępojakichśstarychrurach,podktórymi
znajdowałosięniepewnedno.Polakpowoliopadałwdół,jakakcje
DEZATEG-upotym,kiedyjegowłaścicielewtajemniczych
okolicznościachopuścilitenświat.
–Możepowinieneśmipomóc–warknął.
–Możepowinienempozwolićciumrzećzato,cododajesz
dobigosu.–Uśmiechnąłemsię,chociażprzezmaskęochronnąnie
mógłtegodostrzec.
–NaświętekościLechaKaczyńskiego,Czesi,wyżeściesōmale
blankciule!–zakląłpośląsko-czeskuziomekzKatowic.
Zewzględunato,iżpodczasdrugiejwojnyoŚląskCieszyński
załapałemtrochępolskiegoiśląskiego–językówwciążużywanych
napograniczu,domyślałemsię,żemamyzostaćczymśwrodzaju
bandykutasów,alerękęmupodałem.Nawetgdybyminasrał
nagłowę,toitakbymmupomógł.Niepozostałomizbytwielu
przyjaciółwtympieprzonymmieście.
Podałemmurękęiwyciągnąłemztejśluzowejbrei.Ciemna,
śluzowatagnojowicaspływałaponimpowoli.Naszczęściemieliśmy
nasobieinteligentnewodoodpornespodnieikurtkiorazstare,ale
cholernieniezawodne,wojskowebutyzesztucznejnanoskóry.
–Wiesz,żetośmierdzijaktwójsosgrzybowypowarszawsku?