Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁI.NIESAMOWITEWYPADKI.
Śpijspokojnieinieprzejmujsięzbytniotem,
cociopowiedziałem!rzekłFredściskającnapożegnanierękę
detektywa.
Denpozostałsam.
Słabomigotałananocnymstolikuświeczka.Przezotwarteokna
płynąłzapachdrzewlipowychikwiatów,azdaladobiegałorechotanie
żab,poszczekiwaniepsówodgłosytakcharakterystycznedla
wiejskiejletniejnocy.
Zasadniczo,Denniebyłwielkimzwolennikiemwsi.Gdysiedział
wmieście,marzyłczasem,byznaleźćsięśródpóliłąk,kiedyjednak
śródnichsięznalazł,rychłotęskniłzagwaremizgiełkiemstolicy.
Toteżnieladaużytomagnesu,abydetektywaściągnąćnakresy,
dotegowielkiegopałacu.Przynętabyłasilnaiterazjeszcze
wspominając,comuopowiadałFredwWarszawie,jakrównież
powtarzałprzedchwilą,pokiwałgłową.
No...no...dziwy...
Mimodługiejdrogiizmęczenia,nieczułsenności.Sięgnął
popapierosa,zapaliłgoigłębokozaciągnąłsiędymem.Dymsnułsię
spiralnie,przybierająckształtycudaczne,kształtywidmiupiorów,
rozpływającychsiępowoli.
Sameduchy!przyszłarefleksjaiznówuśmiechnąłsięlekko.
Istotnie,pokój,jakiprzeznaczonodlaDena,sprawiałniesamowite
wrażenie.Duży,osklepionymsuficie,przypominałrefektarz
klasztorny.Rzeczzrozumiała,sampałacaraczejzamczysko
wybudowanowkońcuXVIIw.,przystosowywującdopierozaczasów
StanisławaAugustadowymogówbardziejwspółczesnych.Ioile
jakpobieżniepoprzyjeździezdążyłzauważyć,parteruległ
gwałtownejprzeróbceastarekomnatyprzekształconowszereg
salonówotylepierwszepiętronosiłojeszczecharakterkresowych
zameczków.Pełnotambyłownęk,zakamarków,drzwi,zręcznie
wmurachpoukrywanych...Dziwnewrażeniepotęgowałotojeszcze,
żekomnatynagórzebyłyporządniezaniedbane,astarestylowemeble
pokrywaływarstwykurzu.Obecniwłaściciele,niekorzystaliznich
prawie,ograniczającsięzamieszkiwaniemparteruistałyone
przeważniezamknięte.DlaDenawyporządkowano„refektarz”
itodziękiusilnymprośbomdetektywa,gdyż...
Wyraźnieprosił,abygotamumieszczono.